Jak 100 lat temu
Ministerstwo Ochrony Środowiska Buriacji, w granicach której leży większość linii brzegowej Bajkału, podaje, że co roku latem prawie cztery miliony turystów odwiedzają jezioro. Jednak, mimo że jest lato, przez następne tygodnie wędrówki nad jeziorem spotkam ich zaledwie kilku. Turystycznie zagospodarowany jest tylko południowy brzeg. Na północy są wszystkiego trzy miejscowości. Z wyjątkiem odcinka, na którym blisko brzegu biegną tory Bajkalsko-Amurskiej Magistrali (BAM), krajobraz wygląda tu tak, jak 100 i więcej lat temu.Szczególnie malowniczy jest północno-zachodni fragment wybrzeża – urwiska i klify, przez które tu i ówdzie przeciskają się uchodzące do Bajkału rzeki. Moim celem jest jedna z nich: Kurkuła. Idąc z jej biegiem w górę, można dostać się na najwyższy szczyt Gór Bajkalskich – Górę Czerskiego. To mój plan na sierpień. – My wolimy piasek i wodę – wyjaśniają bajkalskie nimfy.
Polscy zesłańcy
Sympatyczne Sybiraczki nie wiedzą, kim był Jan Czerski, polski geolog zesłany na Syberię za udział w powstaniu styczniowym, którego imieniem nazwano na Syberii nie tylko dwa szczyty, lecz i pasmo gór w Jakucji. Opowiadam im krótko o innych polskich zesłańcach: Benedykcie Dybowskim, który badał Bajkał, Aleksandrze Czekanowskim, który zajmował się tu geologią i botaniką, i o jakuckich etnografach: Wacławie Sieroszewskim i Edwardzie Piekarskim. Szkoda, że w rosyjskich muzeach i przewodnikach Polacy nierzadko występują jako Rosjanie.Żegnam się pośpiesznie z Maszą i Nataszą i biegnę do autobusu.Sędziwy pojazd marki Kraz odjeżdża spod dworca co godzinę. Za 28 rubli można dostać się nim do Niżnego Angarska (30 km). Bołot, kierowca i kasjer zarazem, pochodzi z Uzbekistanu. Choć mieszka w Siewierobajkalsku już 25 lat, słabo mówi po rosyjsku. Kiedy 30 lat temu budowano w tych okolicach kolej, cały Sowieckij Sojuz walił na północ. Dawali pracę i mieszkania. Po skończeniu budowy część ludzi została. Dlatego w Siewierobajkalsku można dziś spotkać Uzbeków, Kirgizów, Azerów, Gruzinów, Ormian, Tatarów. – Po południu koniecznie idź na bazar – radzi Bołot. – Tam połnyj internacionał!
Postój na zdjęcia
Obiecuję sobie, że tuż po powrocie odwiedzę rynek. To prawdopodobnie najciekawsze miejsce w tym mieście, które w centrum przypomina nieco krakowską Nową Hutę. Z pudełek betonowych bloków mieszkalnych, ustawionych jak na makiecie wzdłuż głównej ulicy, odpada tynk i kawałki dachu. Choć budowano je niedawno, bo pierwszy obóz budowniczych BAM stanął tam w 1974 r., widać tu sowiecką bylejakość. Bołot nazywa to pokazuchą: – Cały BAM na początku to była pokazucha. Pociągi niby jeździły, ale nie szybciej niż 30 km na godzinę, bo tory się ledwo trzymały kupy. Ale można było krzyknąć na cały Sowieckij Sojuz, że BAM zbudowany!Z drugiej strony trudno uwierzyć, że 24 lata temu w miejscu, gdzie stoją dziś bloki, rósł las. Tajga, taka sama, jaką oglądam w drodze do Niżnego Angarska. Chyba trudno o bardziej malowniczy kawałek świata niż ten fragment wybrzeża Bajkału. Wciśnięta między góry a wodę droga przypomina raczej trasę turystyczną albo platformę widokową aniżeli zwykłą dwupasmówkę. Miejscami skały prawie spychają autobus do wody. Większość widnokręgu tworzą postrzępione górskie szczyty, a pozostała jego część to Bajkał. Woda ma tu kolor nieba, tak że miejscami trudno odnaleźć linię horyzontu, bo zlewa się bladym błękitem. W autobusie jadą raptem trzy osoby, nikt więc nie ma nic przeciwko mojej prośbie i autobus zatrzymuje się na chwilę. Mam dwie minuty na zrobienie zdjęcia. Po półgodzinnej podróży jesteśmy w Niżnym Angarsku, stolicy rejonu siewierobajkalskiego Republiki Buriacji.
Wiekowy Niżny Angarsk
– Sam Niżny Angarsk jest niczym skansen – zaczyna swoją opowieść Nina Kirsientiewna, dyrektor muzeum w Angarsku. Ma rację. Ulice i aleje drewnianych domów o ozdobnych okiennicach (tzw. naliczniki) przenoszą w XIX wiek, w świat carskiej Rosji i zsyłki. Niektóre zagrody mają prawie 100 lat.– Ktoś, kto ogranicza wędrowanie po północnym Bajkale do Siewierobajkalska, wyjeżdża stąd z wrażeniem, że historia zaczęła się tu dopiero wraz z przyjściem kolei – żali się starsza kobieta. Siewierobajkalsk zbudowano raptem 25 lat temu, a przecież ludzie mieszkali tu wieki wcześniej.Jednymi z pierwszych, którzy gospodarowali w górskiej tajdze nad Bajkałem, byli Ewenkowie. – Ewenków, a na południu także Buriatów, zastali ruscy kozacy i osadnicy w XVII wieku – wyjaśnia pani Nina. Stare przedmioty, fotografie i frapująca opowieść jeszcze bardziej działają na wyobraźnię niż drewniane uliczki Angarska. – Stare jest piękne – zgadzamy się na pożegnanie.W muzeum dowiaduję się też, że kilka kilometrów na wschód od Angarska, w górach, leży ewenkijska wioska Chołodnaja. Ewenkowie to jeden z rdzennych syberyjskich ludów. Różne ich grupy zajmowały się polowaniem, połowem ryb, hodowlą renów i koni. Choć Syberia to część Rosji, o tym, że kiedyś rosyjska nie była, świadczą ewenkijskie i buriackie nazwy tutejszych rzek i miejscowości: Kurkuła, Goudżekit, Dżylinda... no i sam Bajkał. Bajkał to jednak ani ewenkijskie, ani buriackie słowo.
Foka w jeziorze
Nie tylko te dwa narody zamieszkiwały niegdyś brzegi jeziora. Od X do XII wieku żyli nad Bajkałem Kurykanie, przodkowie Jakutów. W ich języku słowo Bajkał oznaczać miało bogate jezioro. Ciekawe, że po jakucku wyrażenie bogate jezioro do dziś brzmi bardzo podobnie do słowa Bajkał – baaj kiuel. Kurykanie odeszli tam, gdzie dziś mieszkają Jakuci, daleko na północny wschód od świętego morza, lecz nazwa została.Trudno o bardziej trafną nazwę dla jeziora, w wodach którego żyje aż 1550 gatunków zwierząt! Samych ryb występuje tu aż 50 gatunków, a połowy z nich nie spotyka się nigdzie indziej na Ziemi. Tylko tutaj możemy spotkać jedyną znaną słodkowodną fokę – nerpę bajkalską. W końcu tylko tutaj występuje przedziwna ryba bez łusek, o przezroczystym ciele i pomarańczowych oczach – gołomianka. Fakt, że jest rybą żyworodną, znany jest dziś światu dzięki polskiemu przyrodnikowi Benedyktowi Dybowskiemu.
W drodze powrotnej do Siewierobajkalska znów jadę autobusem Bołota. Mówię mu, że maszyna wygląda jak muzealny eksponat. – Pozory mylą – odpowiada. Kraz to autobus przeznaczony do pracy na północy. Ma podwójne szyby, trzy „piece”, uszczelniane drzwi i minimalną liczbę okien. Zimą temperatura rzadko tu spada poniżej 40 stopni. – Nie jest tak zimno jak w Jakucku, bo jezioro oddaje nagromadzone latem ciepło – tłumaczy sympatyczny Uzbek. Jednak kiedy ludzie podróżują autobusem, a na zewnątrz 35 stopni mrozu, musi być w nim ciepło.