Przez okres powojenny, aż do igrzysk w Seulu (1988), bojkoty były zmorą ruchu olimpijskiego. Najsłynniejsze są te z roku 1980 (igrzyska w Moskwie) i cztery lata później w Los Angeles, ale państwem, które najwytrwalej ignorowało igrzyska, były Chiny, dziś pouczające, że polityki ze sportem mieszać nie można.
Przez całą erę Mao Tse-tunga Chiny Ludowe były pokłócone z MKOl o Tajwan. W 1949 roku komitet olimpijski uciekł na tę wyspę razem z Czang Kaj-szekiem i utrzymywał, że nadal reprezentuje całe Chiny.
MKOl, chcąc zgody, zaproponował, żeby na igrzyska przyjeżdżały dwie chińskie reprezentacje, ale to było nie do przyjęcia najpierw dla władz z Tajwanu (nie wysłały ekipy do Helsinek w 1952 r.), a potem dla Chin, które kazały MKOl wybierać: albo Tajwan, albo my.
Mao zarządził bojkot od 1956 roku (Melbourne) i nie zmienił zdania do końca swoich rządów. Chińscy sportowcy wrócili na igrzyska dopiero za czasów Deng Xiao-pinga: na zimowe w Lake Placid (1980), a na letnie w 1984 r., czyli wówczas, gdy komuniści z Europy bojkotowali Los Angeles. Chiny wróciły, bo ruch olimpijski ugiął się przed ich żądaniami. ChRL została w 1979 r. członkiem MKOl, a jednocześnie jej wrogowi odebrano prawo występowania pod nazwami Tajwan i Republika Chin. ChRL przystała tylko na „Chińskie Tajpej” i start pod flagą olimpijską. Tak pozostało do dziś.
Inne olimpijskie bojkoty były używane dla różnych celów. W 1952 roku wysłania sportowców odmówiła NRD, bo MKOl oczekiwał wspólnej reprezentacji niemieckiej (dopiero w 1968 roku NRD wystartowała pod własną flagą). W 1956 roku w Melbourne Irak, Liban i Egipt zignorowały igrzyska z powodu zajęcia przez Izrael Kanału Sueskiego, a Holandia i Hiszpania – w proteście przeciw inwazji ZSRR na Węgry.