Pożar, który wybuchł na parterze fabryki, ze względu na zgromadzone w niej chemikalia, szybko rozprzestrzenił się w całym budynku. Kiedy doszło do zdarzenia ok. godziny 10 (12 czasu polskiego), w zakładzie przebywało ok. 100 ze 150 pracujących w nim osób. Części z nich pożar odciął drogę ucieczki.
Świadkowie opowiadali, że aby umożliwić wyjście uwięzionym wewnątrz osobom, strażacy i wolontariusze burzyli ściany fabryki. - Byli tacy, którzy myśleli, że jesteśmy rabusiami i chcieli nas powstrzymać - relacjonował ratownik. - Niemniej, dostaliśmy się do środka i udało nam się uratować m.in. dziewczynę, która, choć była poparzona, wciąż siedziała przy swojej maszynie do szycia - zakończył.
Przyczyna tragedii nieznana.