Wybory w Londynie ważne i dla Polaków

1 maja londyńczycy pracowali i poszli do urn. Wybierali burmistrza

Publikacja: 02.05.2008 03:32

Wybory w Londynie ważne i dla Polaków

Foto: AFP

Red

– Głosowałem na Borisa. Konserwatystę. Mam nadzieję, że usprawni londyński transport oraz system przyznawania mieszkań socjalnych – wyjaśnia 54-letni tapicer Piotr Kurzownik, który ubiega się o takie mieszkanie. Od kiedy tu przyjechał – jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii – burmistrzem Londynu jest Ken Livingstone: – Nie jest zły. Socjalista, który dzielił to, co ma, ale potrzeba zmian – wyjaśnia.

Pozostałych ośmiu kandydatów Piotr nie brał pod uwagę, bo jak pokazują wszystkie sondaże, szanse na zwycięstwo mieli tylko ubiegający się o kolejną reelekcję reprezentant Partii Pracy Ken Livingstone i startujący z ramienia Partii Konserwatywnej Boris Johnson. Obaj obiecywali to samo: walkę z przestępczością, tanie mieszkania i usprawnienie transportu – trzy kwestie kluczowe dla każdego londyńczyka.

Mieszkańcy stolicy podzielili się na tych, którzy nie mogą znieść Livingstone’a, i na tych, którzy nie cierpią Johnsona. Obecny burmistrz zdaniem jego przeciwników, zwłaszcza w obecnej, drugiej kadencji, zamiast mieszkańców słuchał swoich doradców, którzy dbali o własne interesy. Przeciwnicy Borisa Johnsona nie mogą sobie wyobrazić, że ośmiomilionowym miastem ma kierować człowiek bez doświadczenia w administracji i zarządzaniu, znany za to z błaznowatego zachowania i kontrowersyjnych wypowiedzi typu „małe czarnuchy”.

Konserwatysta zdobył głos nie tylko polskiego tapicera, ale i mieszkającego w Londynie byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. – Podoba mi się program Johnsona – mówi „Rz” polityk. Marcinkiewicz zaznacza, że także czuje się konserwatystą. Co więcej, Borisa rekomendował mu obecny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który zna Johnsona z czasów studiów w Oxfordzie. Obaj należeli do studenckiego Bullingdon Club, znanego zarówno z urządzania biesiad połączonych z pijatykami, jak arystokratycznego pochodzenia jego członków. Kazimierza Marcinkiewicza nie razi także tradycyjny szowinizm konserwatystów w stosunku do imigrantów, gdyż nie czuje się imigrantem, nie są imigrantami w jego opinii także rzesze pracujących w Londynie Polaków.

Potencjału polskich wyborców (około 85 tysięcy) rzeczywiście nie przeoczyli główni kandydaci. Ken Livingstone obiecał im, że co roku 3 maja na Trafalgar Square odbędzie się festiwal kultury polskiej.

Zobowiązał się także, że będzie walczył o uznawanie polskich kwalifikacji zawodowych oraz o łatwiejszy dostęp do nauki języka angielskiego.

Obietnice Livingstone’a słowo w słowo powtórzył Johnson, popisując się przy okazji swoją polszczyzną: „wódka i kiełbasa”. Obaj spotkali się z polską społecznością osobiście. Starszy Livingstone agitował w sposób umiarkowany, „Boris Super Star” obiecywał wszystko, o co tylko poprosili go uczestnicy spotkania. – To nie była kiełbasa wyborcza. To już był sklep mięsny – relacjonuje Małgosia Krumplewska, która była na spotkaniu jako jeden z organizatorów kampanii „Poles to polls” (Polacy głosują).

Stojąca za kampanią grupa wykształconych Polaków postawiła sobie za cel nie tylko namówienie rodaków do udziału w wyborach, ale także poprawę polskiego wizerunku w brytyjskim społeczeństwie. – Któryś z dwóch głównych kandydatów na pewno zostanie burmistrzem. Podejmując decyzje, będzie pamiętał, że w Londynie jest bardzo duża społeczność Polaków, że Polacy to nie tylko „osiem osób, które śpi w jednym pokoju”, że jesteśmy zróżnicowanym środowiskiem – wyjaśnia Małgosia.

Rządzący laburzyści i torysi z opozycji w napięciu czekali na wyniki wyborów. Zwycięstwo Johnsona będzie gwoździem do trumny premiera Gordona Browna, którego popularność (a także jego partii) drastycznie maleje. Jeśli na trzecią już kadencję zostanie wybrany Livingstone, Partia Pracy będzie miała szanse na odrobienie strat przed wyborami parlamentarnymi, które muszą się odbyć w ciągu najbliższych dwóch lat.

Wybory mera Londynu www.londonelects.org.uk

Magda Qandil z Londynu („Polish Express”)

– Głosowałem na Borisa. Konserwatystę. Mam nadzieję, że usprawni londyński transport oraz system przyznawania mieszkań socjalnych – wyjaśnia 54-letni tapicer Piotr Kurzownik, który ubiega się o takie mieszkanie. Od kiedy tu przyjechał – jeszcze przed przystąpieniem Polski do Unii – burmistrzem Londynu jest Ken Livingstone: – Nie jest zły. Socjalista, który dzielił to, co ma, ale potrzeba zmian – wyjaśnia.

Pozostałych ośmiu kandydatów Piotr nie brał pod uwagę, bo jak pokazują wszystkie sondaże, szanse na zwycięstwo mieli tylko ubiegający się o kolejną reelekcję reprezentant Partii Pracy Ken Livingstone i startujący z ramienia Partii Konserwatywnej Boris Johnson. Obaj obiecywali to samo: walkę z przestępczością, tanie mieszkania i usprawnienie transportu – trzy kwestie kluczowe dla każdego londyńczyka.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022