– Stany Zjednoczone mają 12 tysięcy głowic, Rosja mniej więcej tyle samo, Wielka Brytania i Francja po kilkaset, a Izrael 150 lub więcej – powiedział były amerykański przywódca i laureat Pokojowej Nagrody Nobla.
Do tej pory eksperci szacowali, że na wyposażeniu izraelskiej armii jest od 100 do 200 bomb i rakiet z głowicami nuklearnymi. Oficjalnej liczby nigdy jednak nie ujawniono. Izrael prowadzi bowiem politykę “dwuznaczności” i nie potwierdza ani nie zaprzecza, że posiada broń atomową. Zachodnie wywiady już w latach 60. podejrzewały, że państwo żydowskie dąży do wyprodukowania bomby atomowej.
Szczegóły świat poznał dopiero w 1986 roku. Ujawnił je gazecie “Sunday Times” pracownik zakładów atomowych w Dimonie Mordechai Vanunu, który został potem oskarżony o zdradę stanu i zamknięty na 18 lat w więzieniu. W 2006 roku amerykański sekretarz obrony USA Robert Gates przyznał, że Izrael jest mocarstwem nuklearnym. Tydzień później izraelski premier Ehud Olmert stwierdził, że “posiadanie broni atomowej przez Iran, to nie to samo, co przez USA, Francję, Rosję czy Izrael”. Rzecznik rządu zapewniał potem, że słowa premiera źle odczytano i nie są dowodem istnienia programu atomowego w Izraelu.