Jak wynika z dokumentów, do których dotarł „New York Times”, czterej Irakijczycy zostali z zimną krwią rozstrzelani w ustronnym miejscu nad jednym z bagdadzkich kanałów. Tak zeznali dwaj oficerowie podejrzani o dokonanie tej zbrodni wiosną 2007 roku. Jeńcy mieli przewiązane oczy i skrępowane ręce. Egzekucji dokonano, przystawiając im pistolety do głów. Nowojorski dziennik otrzymał teksty tych szokujących zeznań z anonimowego źródła zbliżonego do jednego z żołnierzy służącego w oddziale dowodzonym przez sierżanta Johna Hatleya.
Wszystko zaczęło się od ataku na dowodzony przez Hatleya patrol. Amerykanom udało się schwytać napastników, przy których znaleziono broń automatyczną, granaty i karabin snajperski. Wcześniej oddział Hatleya stracił dwóch żołnierzy, z których jeden zginął od kuli snajpera.
W drodze do jednostki Amerykanie zostali poinformowani drogą radiową przez przełożonych, że brakuje wystarczających dowodów do zatrzymania Irakijczyków i że należy ich natychmiast uwolnić. Wtedy, jak wynika z zeznań, sierżant Hatley, chcąc pomścić śmierć swoich żołnierzy, wydał rozkaz zabicia zatrzymanych, którzy najprawdopodobniej byli bojownikami szyickiej Armii Mahdiego. W wykonaniu egzekucji pomogli Hatleyowi dwaj podwładni: sierżant Joseph Mayo i sierżant Michael Leahy, pełniący funkcję sanitariusza. To właśnie ich zeznania, w których przyznają się do dokonania zbrodni, wyciekły do prasy.
Rozstrzelanym Irakijczykom zdjęto opaski z oczu i więzy z dłoni. „Potem zepchnęliśmy ciała do kanału i odjechaliśmy”, stwierdził w swym zeznaniu Leahy, dodając, że dopiero po całym zajściu zrozumiał, iż postąpił źle. – Wstyd mi za to, co się stało. Myślałem, że robię to dla mojej rodziny. Teraz wiem, jak ją tym skrzywdziłem – powiedział.
Sierżant Mayo oświadczył, że działał w gniewie spowodowanym wcześniejszą śmiercią kolegów.