„Magomed Jewłojew podzielił los krytycznej wobec Kremla Anny Politkowskiej zastrzelonej na klatce schodowej domu w Moskwie w 2006 r. i Pawła Chlebnikowa, szefa rosyjskiej edycji Forbesa, zamordowanego dwa lata wcześniej za opublikowanie książki o kulisach rosyjskiego biznesu” – napisał wczoraj dziennik „The Wall Street Journal”.

Moskiewski Memoriał uznał zbrodnię w Inguszetii (republice w składzie Rosji) za „kolejny akt państwowego terroru”. Opozycyjny Sojusz Sił Prawicowych zażądał od rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, by – w czasie dochodzenia – odsunął od władzy inguskiego prezydenta Murata Ziazikowa.

Otoczenie Jewłojewa twierdzi, że to on zlecił morderstwo. Przypomina, iż rok temu Ziazikow oferował „kolegom w Moskwie” 50 tys. dolarów za „taką usługę”. „Zlecenia nie wykonano, najemnicy zniknęli” – pisał portal Newsru.com.

Inguszetia. ru stała się głównym narzędziem informacji tamtejszej opozycji. Jewłojew wykorzystywał stronę m.in. do zbiórki podpisów, by potwierdzić sfałszowanie wyników ubiegłorocznych wyborów do rosyjskiej Dumy. Apelował do Ziazikowa, by podał się do dymisji. Teraz inguska opozycja próbuje mówić o niepodległości republiki i odłączeniu się od Rosji.

Zdaniem analityka ds. konfliktów na Kaukazie Instytutu Państw WNP w Moskwie Michaiła Aleksandrowa apele do Zachodu w tej kwestii mogą się jednak zakończyć niepowodzeniem. – Status niepodległości dla Inguszetii nie jest możliwy. Inne republiki także próbują o tym mówić, ale Moskwa się na to nie zgodzi. Uważam jednak, że Miedwiediew powinien zdymisjonować Ziazikowa niezależnie od tego, czy jest winien, czy nie, bo okazał się kadrową pomyłką Władimira Putina – mówi „Rz” Aleksandrow. Według oficjalnej wersji Jewłojew zginął w niedzielę w wyniku przypadkowego postrzelenia podczas szamotaniny z milicjantem po zatrzymaniu na lotnisku w Nazraniu. Opozycja mówi o zabójstwie.