„Zwolennicy pomarańczowej rewolucji w 2004 roku w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że będą świadkami akcji protestacyjnej „Ukraina bez Juszczenki” kierowanej przez jego najbliższą współpracownicę” – napisała gazeta.
„Siegodnia” prognozuje, że Tymoszenko powtórzy scenariusz masowych protestów „Ukraina bez Kuczmy” z 2001 roku. Tamte demonstracje były wymierzone przeciw ówczesnemu szefowi państwa Leonidowi Kuczmie po zaginięciu opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadzego (wczoraj w Kijowie odsłonięto 6-metrowy posąg Gongadzego).
Tych sugestii nie podzielają jednak niektórzy eksperci. – Jestem sceptycznie nastawiony do przewidywań mówiących o usunięciu prezydenta. Procedura impeachmentu na Ukrainie jest długa i żmudna. Tymoszenko już rozpoczęła kampanię prezydencką (wybory odbędą się w 2010 roku – red.) i wykorzystuje ten chwyt, by zmobilizować swój elektorat – mówi „Rz” Kostiantyn Bondarenko, szef Instytutu Horszenina w Kijowie.
W jakim celu sojuszniczka Juszczenki z czasów pomarańczowej rewolucji miałaby go obalać? Według gazety Tymoszenko chce przedterminowych wyborów prezydenckich, ponieważ każdy następny miesiąc kryzysu katastrofalnie pogarsza jej notowania. „Juszczenko z kolei oczekuje, że do końca 2009 r. poparcie dla premier gwałtownie spadnie. Dlatego dla niej wybory prezydenckie na wiosnę byłyby najlepszym wyjściem” – dodaje dziennik.
Ale według ekspertów sytuacja na Ukrainie może się wymknąć spod kontroli. Wczoraj w centrum Kijowa zatrąbiły klaksony około tysiąca samochodów w proteście przeciwko bezczynności władz, które nie walczą z kryzysem gospodarczym. Akcja pod hasłem „Przegięliście” to wynik „Apelu ukraińskiej klasy średniej”, opublikowanego wcześniej na popularnych portalach internetowych. Klaksony zabrzmiały też w innych miastach Ukrainy.