Dziewięć włoskich rodzin domaga się od państwa niemieckiego wypłaty 800 tys. euro odszkodowań za zabicie ich krewnych przez Wehrmacht w trzech wioskach Toskanii w 1944 roku. Od października dysponują prawomocnym wyrokiem sądowym, którego nie uznaje rząd niemiecki. Adwokaci krewnych ofiar żądają w związku z tym zajęcia należących do Niemiec nieruchomości we Włoszech. Władze w Berlinie mają nadzieję, że trybunał w Hadze zapobiegnie takiemu rozwojowi wydarzeń. „Republika Federalna Niemiec obawia się, że zostaną wytoczone przeciwko niej setki innych pozwów” – czytamy w skardze Niemiec, skierowanej do haskiego trybunału. Nie tylko we Włoszech, ale i w innych krajach okupowanych przez Niemcy w czasie ostatniej wojny światowej. Jak piszą niemieckie media, trybunał rozpatrzy w styczniu dopuszczalność pozwu. Będzie to pierwszy etap postępowania.
Niemieccy eksperci udowadniają, że włoskie sądy naruszyły prawo, przyznając odszkodowania osobom cywilnym w sprawach przeciwko Niemcom.
– Każde państwo posiada immunitet wobec pozwów osób cywilnych będących obywatelami innych państw – przekonuje prof. Jochen Frowein, współautor ekspertyzy uznającej za niedopuszczalne roszczenia odszkodowawcze Niemców wysiedlonych po wojnie z Polski i innych krajów.
– Jest to zasada nienaruszalna we wszystkich sprawach niezwiązanych z gospodarką – dodaje prof. Eckart Klein.
Na takich opiniach Niemcy budują swoją strategię. – Nie chodzi o uniknięcie odpowiedzialności moralnej. Nie jest to próba relatywizowania zbrodni – zapewnia niemieckie MSZ. Niemcy nie chcą już po prostu płacić za zbrodnie nazistowskie. Ostatnim aktem ich odpowiedzialności materialnej mają być odszkodowania wypłacone kilka lat temu ponadpółtoramilionowej rzeszy żyjących jeszcze ofiarom pracy przymusowej i niewolniczej. Ale jak pogodzić to stanowisko ze śledztwem, które prowadzi prokuratura w Poczdamie w sprawie masakry dokonanej pod koniec wojny w miejscowości Treuenbrietzen, gdzie Armia Czerwona rozstrzelała co najmniej 721 Niemców? – Nie chodzi o odszkodowania, ale o ustalenie odpowiedzialnych za masakrę po to, by pociągnąć ich do odpowiedzialności karnej – tłumaczył „Rz” Christian Lange z poczdamskiej prokuratury.