Prezydent jest niezadowolony z tego, jak rząd realizuje plan walki z kryzysem w Rosji. Jego zdaniem działa zbyt wolno. – Rząd wypełnił moje polecenia w tej sprawie zaledwie w 30 procentach – mówił Miedwiediew na spotkaniu z ministrami i przedsiębiorcami w zakładach budowy silników Salut.
– Trzeba przyspieszyć. Wiele spraw ciągnie się niewybaczalnie długo. Wymieniamy się korespondencją, wysyłamy faksy, konsultujemy się zbyt długo – kontynuował, cytowany przez RIA Nowosti. Nie padły żadne nazwiska, ale komunikat prezydenta był jasny: nie jest zadowolony z pracy gabinetu kierowanego przez Putina. Miedwiediew przyznał, że Rosja stworzyła warunki do walki z problemami w gospodarce, nie ma podstaw, by zarzucać rządowi, że sprawę zawalił, a jednak…
– Stworzyliśmy struktury koordynacyjne, proszę więc o wzięcie sytuacji pod kontrolę – zalecił prezydent, mając na myśli specjalną komisję rządową do walki z kryzysem.[wyimek]Do tej pory współpraca Miedwiediewa z Putinem przypominała miodowy miesiąc[/wyimek]
Te słowa – odebrane jako zawoalowana krytyka pod adresem szefa rządu – zaalarmowały analityków. Odkąd Dmitrij Miedwiediew, dzięki rekomendacji swojego poprzednika, został w marcu ubiegłego roku wybrany na gospodarza Kremla, jego współpraca z Putinem, który po majowej inauguracji Miedwiediewa objął urząd premiera, przypominała miodowy miesiąc. Dotychczas stosowana była niepisana zasada powstrzymywania się od wzajemnych krytyk. Co pchnęło prezydenta do jej złamania?
Zdaniem analityków chodzi o kryzys, który zatacza w Rosji coraz szersze kręgi i – z powodu rosnącego niezadowolenia społecznego – zaczyna być potencjalnym zagrożeniem dla władz. Słowa Miedwiediewa można więc odebrać jako próbę zdystansowania się od odpowiedzialnego za gospodarkę premiera. Ale nie wszyscy przychylają się do takiego wyjaśnienia. – Miedwiediew nadal nie jest w naszej polityce samodzielnym graczem, a jego popularność jest pochodną popularności Putina – mówi „Rz“ politolog Nikołaj Pietrow. Jego zdaniem nie ma mowy, żeby Miedwiediew próbował wykorzystać kryzys do tego, by wybić się na samodzielność. – Miedwiediew bez Putina nie istnieje. Jego słowa to sygnał do poszukiwania kozłów ofiarnych na niższych szczeblach rządu – mówi. – By ratować i Putina, i siebie – dodaje.