8,5 tys. żołnierzy, 200 czołgów, 450 pojazdów bojowych i 250 dział weźmie udział w ćwiczeniach na terytorium dziesięciu południowych regionów Rosji. Mają w nich uczestniczyć również rosyjscy żołnierze stacjonujący w Abchazji, Osetii Południowej i Armenii. Połączone armie przećwiczą „przejście od sytuacji kryzysowej do konfliktu zbrojnego” i przeprowadzą „operację antyterrorystyczną”. Gruzja uważa manewry w pobliżu jej północnej granicy za „czystą prowokację”. – Takie wielkie ćwiczenia w tym regionie są niebezpieczne, to igranie z ogniem – komentował agencji AFP wiceminister spraw zagranicznych Aleksander Nałbandow.
Rosja nie kryje, że zamierza Gruzinów postraszyć. Szef rosyjskiego sztabu generalnego Nikołaj Makarow ostrzegał, że Tbilisi snuje „rewanżystowskie plany”, a jego potencjał wojskowy wzrósł w ciągu ostatniego roku. Zapewnił jednak, że Moskwa jest w stanie „adekwatnie odpowiedzieć”.
Rosyjscy wojskowi chwalą się, że podczas manewrów, które mają trwać do 6 lipca (tego dnia wizytę w Moskwie rozpocznie Barack Obama), wykorzystają doświadczenia zdobyte podczas ubiegłorocznej wojny z Gruzją.
Ostatnie podobne ćwiczenia odbyły się rok temu, niedługo przed rozpoczęciem konfliktu na Kaukazie. Dziś nie tylko Tbilisi podkreśla, że przeprowadzanie manewrów w tym rejonie jest ryzykowne. Podczas gdy Moskwa zapewnia, że manewry „ostudzą fantazje niektórych wojaków” (czyli prezydenta Micheila Saakaszwilego), krytycy Kremla widzą w działaniach wojskowych preludium do kolejnej wojny.
O takim scenariuszu mówił niedawno były kremlowski doradca Andriej Iłłarionow, który obecnie mieszka w USA. Jego zdaniem Moskwa zamierza ostatecznie pozbawić Gruzję suwerenności. Czarne wizje snują też zachodnie gazety – brytyjski „The Times” i amerykański „Washington Post”. Twierdzą, że manewry mogą przerodzić się w konflikt na Kaukazie. Moskwa przypomina, że miesiąc temu manewry na terytorium Gruzji przeprowadziło NATO. Rosyjski ambasador przy sojuszu Dmitrij Rogozin zapewnił wczoraj jednak w „Echu Moskwy”, że „Kaukaz 2009” nie jest odpowiedzią na działania sojuszu. – Nasze ćwiczenia to nie pokazówka, były zaplanowane wcześniej – przekonywał.