W strzeżonej przez uzbrojonych żołnierzy bazie w pobliżu Minot (Dakota Północna) natychmiast zarządzono śledztwo. Szczęśliwie okazało się, że umieszczonych w dużych, metalowych skrzynkach kodów nikt nie wykradł. Dowódcy wydali jednak śpiochom oficjalny zakaz pracy w pobliżu broni atomowej i tajnych materiałów. Co oznacza, że mogą przestać marzyć o wielkiej karierze w armii.
To już kolejny z całej czarnej serii podobnych incydentów w amerykańskich Siłach Powietrznych. Największy skandal wybuchł we wrześniu 2007 roku, gdy ujawniono, że potężny bombowiec B-52 przez ponad trzy godziny latał nad różnymi stanami Ameryki z podwieszonymi rakietami, które omyłkowo uzbrojono w głowice jądrowe. Pomyłka wywołała wielkie oburzenie kongresmenów, którzy podkreślali, że armia „przez dziesięciolecia zapewniała nas, że coś takiego po prostu nie może się stać”. Gdy już się stało, wojsko ukarało więc aż 65 żołnierzy.
W samej bazie Minot, z której pochodzą śpiochy, ostatnio zdarzyły się jeszcze dwa incydenty. Przed rokiem wywrócił się pojazd wiozący do bazy w Dakocie Północnej silnik rakietowy, co kosztowało armię USA 5,6 mln dolarów.
Z kolei trybunał wojskowy ma się wkrótce zająć sprawą oficera z jednostki w Minot, który został oskarżony o kradzież urządzenia służącego do wystrzeliwania rakiet. Prawdopodobnie chciał je zabrać na pamiątkę.