Auktionshaus Weidler w Norymberdze wystawi 5 września na sprzedaż trzy obrazy namalowane w latach 1910 – 1911. Adolf Hitler mieszkał wtedy w Wiedniu i bezskutecznie starał się dostać do Wiedeńskiej Akademii Sztuki. Jego prace zostały źle ocenione, ale młody Hitler nie porzucił nadziei na karierę malarza i architekta. Malował głównie Wiedeń. Cena wywoławcza oferowanych w Norymberdze trzech obrazów nie jest wysoka, nie przekracza 3,5 tysiąca euro za sztukę. Powstaje jednak pytanie, czy w ogóle powinno się zarabiać na Hitlerze?
– Jestem tylko handlarzem, a nie politykiem, który pragnie zmienić świat - odpowiada właściciel domu aukcyjnego Herbert Weidler. Cztery lata temu sprzedał obraz Hitlera za 11 tysięcy euro. - Nie był zbyt dobrym malarzem. Poziom - poniżej średniego - mówi Weidler.
Tamta aukcja odbyła się w atmosferze skandalu, bo władze miasta starały się jej zapobiec. Ponieważ jednak na obrazie nie widniał żaden z zakazanych w Niemczech symboli nazistowskich, sprzedaż doszła do skutku. Nabywca pozostał nieznany, lecz jest tajemnicą poliszynela, że prace Hitlera cieszą się dużą popularnością w kręgach niemieckich neonazistów. Jego akwerelami handluje się zresztą na całym świecie. Podobnie jak przedmiotami w jakimś stopniu związanymi z Hitlerem. Jego ulubiony samochód sportowy, którego zresztą nigdy nie prowadził, Union Typ D jest do kupienia w Wielkiej Brytanii za ponad 6 milionów euro. Na nabywcę czeka willa siostry dyktatora w Dreźnie za 4,5 miliona euro. Jej „wartość dodana” wynika z tego, że Hitler był tam może dwa razy. W Bawarskich Alpach, w miejscu gdzie znajdowała się siedziba Hitlera, sieć hotelowa Intercontinental otworzyła kilka lat temu luksusowy hotel, kuszący wspomnieniami o dawnych czasach.
Ale fascynacja życiem największego zbrodniarza wszech czasów już w Niemczech minęła. Jej punkt kulminacyjny przypadł na początek wieku. Na półkach księgarni pojawiła się masa książek o dzieciństwie Hitlera, jego skłonnościach homoseksualnych, kobietach, psach, upodobaniach kulinarnych itp. Wszystko na poważnie, z podaniem źródeł naukowych. Potem zaczęto się z Hitlera śmiać. Trzy lata temu na ekrany kin weszła pierwsza w Niemczech komedia o wodzu III Rzeszy „Mein Führer - najprawdziwsza prawda o Adolfie Hitlerze”. Zrobił ją niemiecki reżyser o żydowskich korzeniach Dani Levy. Tylko on mógł sobie na to pozwolić w kraju, gdzie wyśmiewanie Hitlera traktowano jako profancję pamięci ofiar.
To też już przeszłość. W szkołach Berlina i Brandenburgii uczniowie opracowywali w tym roku komiks o Hitlerze i jego ofiarach na przykładzie losów fikcyjnej rodziny żydowskiej. Trzy czwarte uczniów oceniło go jako „porywający”. W Berlinie pokazano też tej wiosny oparty na słynnym filmie Mela Brooksa musical „Producenci” o żydowskich hochsztaplerach pragnących zbić kasę na Hitlerze.