Jeden z największych na świecie protestanckich wydawców Pisma Świętego zamierza opublikować nową wersję Biblii. Zniknąć z niej mają postępowe zwroty, które – ku oburzeniu wielu chrześcijan – wprowadzono pod koniec lat 80.

Biblica, bo o niej mowa, to wydawca międzynarodowej wersji Biblii po angielsku, która dociera do milionów protestantów na całym świecie. Od 1978 roku wydrukowała już ponad 300 milionów egzemplarzy i tylko w Ameryce Północnej opanowała 30 procent rynku.

Jej najnowsza wersja, obowiązująca od początku lat 90., wzbudza ogromne kontrowersje. Wszystko za sprawą politycznie poprawnych zwrotów, które – by sprostać trendom, unowocześnić biblijny przekaz, a także zadowolić feministki – wymyślili naukowcy i tłumacze.

I tak zamiast słowa „on” pojawiają się w Biblice zwroty typu „osoba”, które pozwalają uniknąć określenia płci Boga. Na próżno szukać w tej wersji Pisma słowa „święty”, które zostało zastąpione frazą „człowiek Boga”. Tunika przekształciła się w koszulę, a Maryję „brzemienną” określono jako „w ciąży”. Słowo „bracia” zmieniono na „bracia i siostry”, Bóg stworzył „ludzkie istoty”, a nie „człowieka”. Zmiany poparło wielu znanych pastorów i naukowców. Biblia spodobała się jednak głównie młodym ludziom, gdyż – z powodu prostszego języka – łatwiej było ją zrozumieć. Wiele środowisk chrześcijańskich ostro protestowało zaś przeciwko podobnej „cenzurze Pisma Świętego”.

Teraz wydawca przyznał się do błędu i już w 2011 roku, dokładnie w 400. rocznicę publikacji Biblii Króla Jakuba, jednego z najwcześniejszych i najsłynniejszych angielskich tłumaczeń Pisma Świętego, zamierza wypuścić na rynek nowe wydanie. Doug Moo, szef komisji, która zajmuje się tłumaczeniem Biblii, zapowiedział, że jego ekipa jest gotowa usunąć wszelkie zmiany dotyczące płci, jakie zostały poczynione w dotychczasowej wersji. Dał też do zrozumienia, że błędem było wprowadzenie do Pisma Świętego języka poprawności politycznej. „Wówczas czuliśmy, że to jest właściwe” – powiedział w rozmowie z „Daily Telegraph”.