UE przyznaje, że problem z przestrzeganiem wartości podstawowych, w tym praworządności, mają nie tylko państwa trzecie, ale też ona sama.
Czytaj także:
Bielecki: Fundusze europejskie w walce politycznej. To ryzykowne
W czwartek w Parlamencie Europejskim doszło do dwóch bezprecedensowych głosowań. W pierwszym eurodeputowani opowiedzieli się za powiązaniem unijnych funduszy w przyszłym budżecie, czyli od 2021 roku, z zasadą niezależności sądownictwa. W drugim, również dotyczącym przyszłego budżetu, zadecydowali o przeznaczeniu 1,8 miliarda euro na program „Prawa i wartości”, który ma promować unijne wartości. Co ważne, pieniądze będzie można uzyskać nawet bez pośrednictwa rządu państwa członkowskiego, co umożliwia finansowanie organizacji pozarządowych zwalczanych przez władze.
Polska jako przyczyna
Komisja Europejska zaproponowała w kwietniu, by w przyszłości niezależne sądownictwo było warunkiem przekazywania unijnych funduszy. Ma ono gwarantować, że w razie podejrzeń dotyczących korupcji czy innych form niewłaściwego wydatkowania pieniędzy unijnych sądy krajowe będą w stanie działać w sposób niezależny i efektywny. Mechanizm dotyczy wszystkich państw i miałby obowiązywać dopiero od 2021 roku. Ale Bruksela nie ukrywała, że motywacją dla niej były problemy z praworządnością w Polsce i na Węgrzech. Vera Jurova, unijna komisarz sprawiedliwości, powiedziała wtedy „Rzeczpospolitej”, że gdyby taki mechanizm już istniał, to na pewno miałby zastosowanie wobec Polski.