Prawo międzynarodowe mogło się rozwijać dlatego, że w tym miejscu odważono się na tak wiele. W sensie prawnym, politycznym, ale także ludzkim – powiedział wczoraj szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle na uroczystości w budynku sądu w Norymberdze, gdzie otwarto miejsce pamięci nazwane Memorium.
Powstało ono na poddaszu, nad słynną salą numer 600, gdzie dokładnie 65 lat temu rozpoczął się pierwszy z procesów niemieckich zbrodniarzy. Poddasze było wtedy połączone z salą, w której odbywał się proces. Na ławie oskarżonych Międzynarodowego Trybunału Wojskowego zasiadło 24 oskarżonych, z których 12 skazano na śmierć, w tym Hermana Göringa, Wilhelma Keitela, Alfreda Jodla i innych. – Jest to unikalne miejsce w dziejach świata – twierdzi burmistrz Norymbergi Ulrich Maly, podkreślając, że właśnie tu „rodziły się podstawy międzynarodowego prawa karnego”.
Dlatego też jego zdaniem miejsce to zasługuje na umieszczenie na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Niemieckie media przypominają, że bez procesu norymberskiego nie byłoby możliwe powstanie Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.
„Sala 600 w Norymberdze, kolebka międzynarodowego prawa karnego” – taki zapis na liście UNESCO miałby przypominać o tym, co wydarzyło się po przegranej przez Trzecią Rzeszę wojnie. Ale czy sama nazwa miasta może zostać wpisana na listę światowego dziedzictwa? Miasta, które kojarzy się w opinii publicznej nie tylko z procesem norymberskim, ale także z rasistowskimi ustawami oraz miejscem, gdzie w czasach Trzeciej Rzeszy miliony obywateli przysięgały wierność Adolfowi Hitlerowi?
„Jeżeli tak się stanie, miasto będzie się szczycić tytułem UNESCO nawet w tych jego miejscach, gdzie odbywały się zjazdy partyjne hitlerowców” – pisał tygodnik „Focus”. Na terenie tym działa bowiem Centrum Dokumentacji Zjazdów Partyjnych NSDAP, odwiedzane przez tysiące turystów. Na jednym z takich zjazdów w 1935 roku ogłoszono ustawy norymberskie, które dyskryminowały Żydów. – Jest to część historii Norymbergi i żaden wpis tego nie zmieni – twierdzi Wolfgang Wippermann, historyk z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.