Manifestacja odbywała się z okazji rocznicy alianckich nalotów na Drezno 13 i 14 lutego 1945 roku. Wielokrotnie więcej demonstrantów protestowało przeciwko obecności neonazistów.
Wzorem poprzednich lat ci utworzyli szczelny łańcuch, starając się przeszkodzić neonazistom w marszu żałobnym ulicami Drezna. Przed rokiem taka strategia zakończyła się sukcesem. Drezdeński sąd administracyjny uznał jednak niedawno, że policja powinna była umożliwić organizatorom protestów skrajnej prawicy przeprowadzenie ich akcji. Tak się więc stało w tym roku.
Przybyli wczoraj do Drezna z niemal całych Niemiec zwolennicy neonazistowskiej NPD nieśli transparenty z napisami kwestionującymi liczbę ofiar alianckich nalotów. W środowiskach neonazistowskich jest mowa o setkach tysięcy ofiar. Zgodnie z ustaleniami specjalnej komisji historyków liczba śmiertelnych ofiar nie przekracza natomiast 25 tysięcy. Zasiadający w parlamencie Saksonii deputowani NPD nazywają skutki nalotów „bombowym Holokaustem”. Odrzucają argumenty, że koncepcja wojny totalnej nie powstała w Londynie ani Waszyngtonie, lecz w berlińskim bunkrze Adolfa Hitlera.
– Nie pozwolimy neonazistom na wykorzystanie tragedii Drezna do własnych celów – podkreślali organizatorzy protestów przeciwko obecności neonazistów w mieście.
Do udziału w demonstracji przeciwko zwolennikom NPD wezwali także szef niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Thomas de Maiziere oraz premier Saksonii Stanislaw Tillich.