Michelle Obama od wielu miesięcy prowadzi kampanię przeciw otyłości wśród amerykańskich dzieci. Teraz ogłosiła, że jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu ma być przekonanie Amerykanek, aby jak najdłużej karmiły piersią.
Opublikowane przez magazyn naukowy Pediatrics wyniki badań pokazują bowiem, że dzieci, które były tak karmione przez pierwsze cztery – sześć miesięcy życia, są mniej narażone na otyłość od tych, które zaczęły jeść stałe posiłki przed ukończeniem czwartego miesiąca. Problem dotyczy głównie dzieci czarnoskórych rodziców.
W przypadku takich rodzin aż 40 procent maluchów nigdy nie było karmionych piersią, nawet przez kilka pierwszych tygodni życia. Biały Dom wezwał więc do likwidacji barier utrudniających karmienie w miejscu pracy i wprowadzenia dla matek specjalnych ulg podatkowych. Amerykańska Izba Skarbowa (IRS) orzekła zaś, że zakup laktatorów oraz innych przedmiotów ułatwiających karmienie piersią będzie można odliczyć od podatku.
Takie działania prezydenckiej administracji wywołują opory konserwatystek. Krytykują one Michelle Obamę za to, że ekipa Białego Domu wkracza w najbardziej prywatne sfery życia ludzi. – Zdaniem tych ludzi rząd daje odpowiedź na każdy problem – przekonywała republikanka Michele Bachmann w środowej audycji radiowej prowadzonej przez konserwatywną komentatorkę Laurę Ingraham. – Oczywiście są w błędzie – podkreślała.
Michelle Obama za „pouczanie” Amerykanek, jak mają się opiekować dziećmi, została wcześniej skrytykowana przez jedną z najpopularniejszych kobiet z prawicy. Była gubernator Alaski Sarah Palin przekonywała, że prezydencka administracja, m.in. walcząc z otyłością, chce przemienić Stany Zjednoczone w państwo opiekuńcze.