Od 1985 roku członków dawnego wojskowego reżimu chroni w Urugwaju amnestia. Wprowadzono ją tuż po upadku trwającej od 1973 roku dyktatury i – jak pokazują sondaże – większość Urugwajczyków do dziś nie chce jej odwołania. Dwa razy – w 1989 oraz w 2009 r. – odrzucili taką możliwość w referendach, mimo iż Sąd Najwyższy trzy razy uznał amnestię za niezgodną z konstytucją.
W maju tego roku wniosek o jej zniesienie przepadł nawet w Zgromadzeniu Powszechnym. Choć przyjął go Senat, Izba Reprezentantów powiedziała „nie". Rządzący od roku lewicowy prezydent Urugwaju Jose Mujica, który w latach 70. sam był torturowany i za kratami spędził 14 lat, od dawna jednak był zagorzałym przeciwnikiem amnestii. Dlatego, gdy nie udało się jej znieść, ogłosił, że podpisze dekret umożliwiający sądom zbadanie ponad 80 spraw, które do tej pory były nie do ruszenia. Mimo amnestii stawianie byłych wojskowych przed sądem nie jest bowiem w Urugwaju wykluczone.
Problem polega na tym, że w każdym przypadku decyzję o wszczęciu dochodzenia musi podjąć prezydent. Dzięki temu przez lata większość spraw dotyczących zbrodni nigdy do sądów nie trafiła. Sytuacja zmieniła się w 2005 roku, gdy do władzy doszła lewica. Od tego czasu sądy zaczęły mieć pełne ręce roboty. Osądzony został m.in. były dyktator, generał Gregorio Alvarez (1981 – 1985), który – oskarżony o śmierć 37 osób – otrzymał karę 25 lat więzienia, a także dyktator Juan Maria Bordaberry Arocea (1973 – 1976) skazany w ubiegłym roku na 30 lat więzienia.
Wiele spraw wciąż jednak jest zablokowanych. – Prezydent wypełnia swój moralny obowiązek. Mamy też zobowiązania wypływające z międzynarodowych traktatów dotyczących praw człowieka, które Urugwaj ratyfikował. Teraz to sądy będą decydowały, jak zajmować się daną sprawą i czy trzeba sięgać po dokumenty w archiwach – tłumaczył decyzję prezydenta jego doradca Alberto Breccia.
Ocenia się, że w czasie trwającej 12 lat dyktatury wojskowej w Urugwaju zginęło co najmniej 175 jej przeciwników politycznych. Ich ciała nigdy nie zostały odnalezione. Wielu było porwanych i torturowanych. W Argentynie, gdzie w latach 1976 – 1983 zginęło od 12 do 30 tysięcy ludzi, wojskowych również chroniła amnestia. Władze zniosły ją w 2005 r. W grudniu ubiegłego roku na dożywocie został skazany były dyktator Jorde Videla (1976 – 1981) oskarżony m.in. o morderstwa, tortury, a także udział w porwaniach około 500 noworodków argeńskim opozycjonistkom.