Niemcy: tysiące oficerów do cywila

Bundeswehra zwalnia żołnierzy i dowódców, ogranicza zakupy sprzętu i likwiduje bazy

Aktualizacja: 21.10.2011 03:44 Publikacja: 21.10.2011 03:44

Fot. tacker

Fot. tacker

Foto: Flickr

Korespondencja z Berlina

100 tys. euro bez podatku – taką odprawę oferuje niemiecki resort obrony 39-letniemu pułkownikowi Bundeswehry za to, aby pożegnał się z armią, w której spędził 20 lat. Pułkownik się waha i nie podjął jeszcze decyzji. Propozycje tego rodzaju otrzymało już tysiące żołnierzy i oficerów Bundeswehry. W armii nazywa się to „złotym pożegnalnym uściskiem dłoni".

Tak wygląda w praktyce odchudzanie Bundeswehry. W opinii ekspertów jest zdecydowanie zbyt liczna, zasiedziała w koszarach i zbiurokratyzowana. Ma za dużo generałów, służbowych limuzyn, biur, w których dubluje się stanowiska. Ma też za dużo sprzętu wojskowego, częściowo przestarzałego i bezużytecznego w dobie misji zagranicznych. To wszystko ma się zmienić w najbliższych latach.

– Armia będzie efektywna, mobilna, nowoczesna i gotowa stawić czoło nowym wyzwaniom – zapewnia Thomas de Maiziere, szef resortu obrony. Przedstawił właśnie nieco konkretów z planu reformy Bundeswehry, która będzie największą w historii RFN. Nie chodzi już o zmniejszanie stanu armii, liczącej po ostatnich cięciach 186 tys. żołnierzy. Jeszcze nie tak dawno było ich kilkadziesiąt tysięcy więcej, ale Bundeswehra jest już od wielu miesięcy armią zawodową i  skończyła z poborem. To była stosunkowo najprostsza część reformy. Teraz kolej na dalsze cięcia. Z armii powinno odejść dalszych kilkanaście tysięcy zawodowych żołnierzy i oficerów.

Dawno minęły czasy, gdy Bundeswehra liczyła pół miliona żołnierzy i ponad pięć tysięcy czołgów gotowych stawić czoło pancernym zagonom Armii Czerwonej, które w ciągu 48 godzin były w stanie dotrzeć ze swych baz w NRD do kanału La Manche. Czołgi trafiły już na  złom lub też sprzedano je sojusznikom, np. Polakom. Podobnie z odziedziczonymi po  NRD myśliwcami MiG, z których część także trafiła do Polski za  symboliczną złotówkę.

– W dzisiejszych czasach obrona interesów Niemiec wymaga naszej obecności w Hindukuszu – uważa Peter Struck, były minister obrony. Tam ciężkie czołgi nie są potrzebne. Konieczne jest jednak uczestnictwo Niemiec w międzynarodowych misjach wojskowych. Jest to jeden z priorytetów niemieckiej polityki zagranicznej.

W Berlinie panuje przekonanie, że wymaga tego pozycja Niemiec jako kraju żyjącego z eksportu i stąd konieczność zapewnienia pokoju w newralgicznych rejonach świata. Z tej przyczyny Niemcy nie żałują 17 mld euro wydanych w ostatnich dziesięciu latach na działania w Afganistanie.

Bundeswehra chce mieć po reformie do dyspozycji 10 tys. żołnierzy gotowych do  misji zagranicznych poza obszarem państw NATO. Obecnie jest ich około 7 tys. Przy obecnej strukturze armii nie ma możliwości zwiększenia tej liczby. To jedna z przyczyn reformy. Prócz zasadniczej, jaką jest chęć zredukowania już i tak stosunkowo niewielkich wydatków na armię. Niemcy z wydatkami 1,4 proc. PKB na cele wojskowe plasują się zdecydowanie w tyle za Francją (2,5 proc.) czy Wielką Brytanią (2,7 proc.).

Jak wynika z danych Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Sztokholmie, Niemcy wydały w 2010 roku na  obronę 45,2 mld dol. podczas gdy Francja i W. Brytania po 59 mld dol. Przy tym potencjał gospodarczy Niemiec jest znacznie większy. – Prowadzi to niewątpliwie do napięć w ramach NATO i jest to jedno z największych wyzwań, przed jakimi stoją Niemcy – tłumaczy „Rz" Jan Techau, szef Fundacji Carnegie w Brukseli.

Berlin opiera się jednak skutecznie wszelkim naciskom, podpierając się argumentami historycznymi, powołując się na pacyfistyczne nastroje społeczeństwa. To prawda. Nie brak w Niemczech głosów, że Bundeswehra jest kontynuatorką pruskich tradycji militarnych, które przejęli naziści. Przypomina się, że armia w początkowym okresie istnienia RFN stała się przystanią dla tysięcy oficerów Wehrmachtu. Jeden z nich, generał Hasso von Manteufel,  jest zresztą autorem obecnej nazwy niemieckiej armii.

Nie ma więc w Niemczech wielu przeciwników okrojenia Bundeswehry. Ma liczyć docelowo maksymalnie 170 tys. żołnierzy i oficerów. Cywilnych pracowników ma być 55 tys. zamiast obecnych 76 tys. Zwolnienie tych ludzi kosztować ma miliard euro. Aby zdobyć te pieniądze, resort obrony ogranicza zakupy już zamówionego sprzętu.

Trwają negocjacje nad zrekompensowaniem dostawcom skreślenia z listy zakupów kilkudziesięciu myśliwców Eurofighter. O połowę zmniejszone będą zamówienia na nowoczesne śmigłowce bojowe Tiger, znacznie zredukowane zostanie zapotrzebowanie na pojazdy opancerzone.

Korespondencja z Berlina

100 tys. euro bez podatku – taką odprawę oferuje niemiecki resort obrony 39-letniemu pułkownikowi Bundeswehry za to, aby pożegnał się z armią, w której spędził 20 lat. Pułkownik się waha i nie podjął jeszcze decyzji. Propozycje tego rodzaju otrzymało już tysiące żołnierzy i oficerów Bundeswehry. W armii nazywa się to „złotym pożegnalnym uściskiem dłoni".

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021