W miniony piątek powiedziała „Guardianowi", że bardziej współczuje biednym dzieciom w Afryce niż borykającym się z problemami gospodarczymi Grekom. Na jej stronie na Facebooku ukazały się tysiące krytycznych wpisów.
Pani prezes usiłowała załagodzić sprawę, pisząc na Facebooku, że czuje dla Greków wiele sympatii. Ale bez większego efektu. Lider radykalnej, lewicowej partii Syriza Aleksis Cipras powiedział, iż „ostatnią rzeczą, jakiej Grecy potrzebują, jest jej sympatia. Greccy robotnicy płacą podatki nie do udźwignięcia".
Tymczasem Grecy doświadczają kolejnego wstrząsu. Dziennikarze w tym kraju rozpoczęli wczoraj 24-godzinny strajk w proteście przeciwko zwolnieniom i cięciom wynagrodzeń. W większości stacji telewizyjnych i radiowych nie było serwisów informacyjnych, zaprzestała działalności główna agencja prasowa ANA, nie były uaktualniane strony internetowe mediów. Dziś nie ukażą się gazety.
Grecka prasa, radio i telewizja rozwijały się szybko od 1990 r., m.in. dzięki tanim kredytom i partyjnym sponsorom. Ale od 2010 r. zwolniono 4 tys. osób, a niektóre wynagrodzenia obcięto o 20 – 30 proc. Zamknięte zostały trzy dzienniki i prywatna telewizja.