Program wizyty księcia Harry’ego związany był z jego niedawną służbą w Afganistanie, gdzie przez cztery miesiące był pilotem helikoptera Apache. Stąd m.in. wizyta w Walter Reed Medical Center zajmującym się rehabilitacją i dopasowywaniem protez dla rannych żołnierzy. Wizytę w USA Harry rozpoczął od pojawienia się na wystawie przygotowanej przez organizację charytatywną Halo Trust zajmującą się finansowaniem rozbrajania min w krajach dotkniętych przez wojny. Ideę tę wspierała matka księcia Diana. – Moja matka, która była gorąco oddana sprawie, byłaby bardzo dumna z moich związków z Halo – mówił książę podczas wydanego z tej okazji przyjęcia w ambasadzie brytyjskiej.
Harry pojawił się także na Cmentarzu Narodowym w Arlington pod Waszyngtonem, gdzie ubrany w galowy niebieski mundur złożył kwiaty na grobach nieznanego żołnierza i prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Odwiedził także sekcję 60. nekropolii, w której chowani są żołnierze polegli w Afganistanie i Iraku po 2001 roku. „Moim towarzyszom broni ze Stanów Zjednoczonych, którzy oddali życie za sprawę wolności. Kapitan Harry Wales” – można było przeczytać na wieńcu.
Nie wszędzie jednak było tak poważnie. Na Kapitolu, gdzie pojawił się na dzień przed wizytą w Arlington, sparaliżował na dobrą godzinę prace Kongresu USA, ponieważ niemal cały żeński personel wybiegł z pokojów, aby zrobić sobie zdjęcia. Z kolei do Białego Domu Harry dotarł zupełnie niespodziewanie, podłączając się pod organizowane przez Michelle Obamę spotkanie z matkami wojskowych.
W weekend pokazał się z kolei w Colorado Springs, gdzie uczestniczył w ceremonii rozpoczęcia Warrior Games – organizowanych na wzór paraolimpiad igrzysk dla żołnierzy, którzy odnieśli obrażenia. W zawodach, w których rywalizuje ponad 200 osób, po raz pierwszy biorą udział także Brytyjczycy. Harry pojawił się wśród swoich rodaków na zaimprowizowanym meczu siatkówki rozgrywanej na siedząco. – Był jednym z nas. To tak jakbyśmy zyskali nowego przyjaciela – mówiła uczestniczka Warrior Games Maurillia Simpson, a jej słowa powtórzyły wszystkie media.
Zaraz po księciu Harrym, który zaskoczył wszystkich wizytą w Białym Domu, którą złożył pierwszej damie, już dziś w prezydenckiej rezydencji pojawi się premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
Cameron i Obama z pewnością będą próbowali uzgodnić wspólne stanowisko w sprawie kryzysu syryjskiego, Iranu czy bliskowschodniego procesu pokojowego. Rozmowy dotyczyć będą także nadchodzącego szczytu G8 w Irlandii Północnej. Sekretarz prasowy Białego Domu Jay Carney zapewnia, że „relacje między dwoma narodami są bezprecedensowo bliskie, a współpraca dotyczyć będzie całego spektrum spraw na arenie międzynarodowej”. W sprawie zaangażowania w Syrii Londyn i Waszyngton będą musiały podjąć konkretne decyzje. Ponieważ Cameron w minionym tygodniu spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, tematem dyskusji może być także szukanie sposobu na przekonanie Moskwy do współpracy w sprawie konfliktu w Syrii. Obama z kolei pod koniec tygodnia spotka się z premierem Turcji Erdoganem, który ma się pojawić w Białym Domu z twardymi dowodami użycia broni chemicznej przez syryjski reżim.