Jak informuje BBC w poniedziałek w starciach w pobliżu Gomy zginęło 19 ludzi - 15 rebeliantów i 4 żołnierzy z oddziałów wiernych rządowi w Kinszasie. To pierwsze walki w tym rejonie od kiedy w grudniu zeszłego roku buntownicy z ruchu 23 Marca zajęli Gomę, a następnie po negocjacjach wycofali się z miasta.
ONZ już poinformowała, że w odpowiedzi na wzrost przemocy zwiększy swój kontyngent w rejonie. Tymczasem rebelianci komunikują gotowość do rozmów pokojowych, ale równocześnie potępiają podjęte przez rząd działania militarne.
Rebelianci z ruchu 23 Marca, przemianowanego w październiku na Kongijską Armię Rewolucyjną, wkroczyli 20 listopada ubiegłego roku do niebronionej stolicy prowincji Północne Kiwu i zagrozili, że jeśli prezydent Joseph Kabila nie spełni ich żądań, ruszą na stolicę kraju i odbiorą mu władzę. Kabila, który początkowo odmówił rozmów z rebeliantami, spotkał się jednak z jednym z ich przywódców i wynegocjował warunki ich wycofania z Gomy.
Zanim do tego doszło, Kabila odbył w stolicy Ugandy, Kampali, spotkanie z prezydentami Ugandy, Kenii i Tanzanii, którzy skierowali do rebeliantów wezwanie, aby odstąpili od swych celów, wśród których było obalenie rządu w Kinszasie.
Na początku listopada rebelianci zakończyli wycofywanie się z Gomy na wschodzie Nastąpiło to w niecałe dwa tygodnie po zajęciu na krótko przez rebeliantów tego strategicznego miasta.