Media podkreślają jednak zgodnie, że dotychczasowa minister obrony będzie drugą przedstawicielką Niemiec na tak ważnym stanowisku w UE od czasów Waltera Halsteina.
Nie brak jednak głosów, że sama nominacja Ursuli von der Leyen może wywołać kryzys w rządzie Angeli Merkel. Były szef SPD Sigmar Gabriel uznał, że postawa pani kanclerz wobec minister obrony jest wystarczającym powodem do wyjścia socjaldemokratów z koalicji rządowej. – Merkel podjęła decyzję bez uzgadniania jej w rządzie, co stanowi pogwałcenie reguł jego funkcjonowania – twierdzi Gabriel.
Krytycznie o Ursuli von der Leyen wypowiadali się Zieloni, sondażowo największe obecnie po CDU ugrupowanie w Niemczech. – Brak w tej kandydaturze politycznej dynamiki – oświadczyła Ska Keller, współprzewodnicząca frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim. Podobnie ocenili nominację von der Leyen przedstawiciele liberalnej FDP.
Konserwatywna „Frankfurter Allgemeine Zeitung" („FAZ") zwróciła uwagę, że nie jest jeszcze pewne, czy desygnowana na szefową KE uzyska akceptację europarlamentu, co grozi poważnym kryzysem UE. „Merkel spokojnie będzie mogła odejść na emeryturę, bez łamania sobie głowy nad tym, kto przejmie po niej schedę" – ocenia „FAZ".
„Nominacja Ursuli von der Leyen oznacza regres w dziele demokratyzacji UE i Parlament Europejski powinien tę kandydaturę odrzucić" – argumentował liberalny „Süddeutsche Zeitung", wyrażając przekonanie, że tylko w ten sposób można uniknąć osłabienia Unii niefortunną decyzją szefów państw sprzeczną z systemem tzw. spitzenkandydatów.