Do piątku potrwają jeszcze czterodniowe amerykańskie ćwiczenia Exercise Global Lightning 14, w których udział biorą bombowce strategiczne zdolne do przenoszenia broni jądrowej. Po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny bierze w nich udział aż dziesięć bombowców B-52 i sześć supernowoczesnych B-2.
W lakonicznym komunikacie dowództwa US Air Force podano, że celem jest wykonanie lotów długodystansowych i symulacja ataku. Specjaliści wojskowości twierdzą, że chodzi o usprawnienie współpracy między starymi (większość zbudowano w latach 60.), sprawdzonymi maszynami B-52 a nowoczesnymi, niewidzialnymi dla radarów (ale przenoszącymi mniejszy ładunek i znacznie droższymi w eksploatacji) B-2.
Amerykańskie dowództwo sił strategicznych zaprzecza jakoby obecne ćwiczenia miały związek z sytuacją na Ukrainie i twierdzi, że były planowane już rok temu. Tym niemniej w tym roku prowadzone były już na mniejszą skalę ćwiczenia bombowców dalekiego zasiegu. Na początku kwietnia samoloty z baz w Luizjanie i Missuori przeleciały Ocean Spokojny. Bombowce wykonywały trwający 20 godzin lot na odległość blisko 13 tys. km. Na końcu lotu ćwiczyły zejście na małą wysokość i atak zrzucając bomby na poligonie Pohakuloa na Hawajach.
Oznaką zimnowojennej atmosfery jest fakt, że obecne ćwiczenia odbywają się zaledwie kilka dni po manewrach sił strategicznych Rosji. 8 maja wojska rosyjskie w obecności samego Władymira Putina ćwiczyły „odpowiedź na atak jądrowy na obszar Rosji". W ramach ćwiczeń, w których brały udział ciężkie bombowce strategiczne na poligonie w Plesiecku odpalono także najnowszy rosyjski pocisk balistyczny typu Topol.
Także Rosjanie twierdzą, że ich manewry były planowane już od dawna. Zapewne we wcześniejszych planach nie było jednak ćwiczeń lotniczych w graniczącym z obwodem ługańskim na wschodniej Ukrainie rosyjskim obwodzie woroneskim. Jak poinformowało Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej odbędą się one w dniach 21-26 maja, czyli w czasie ukraińskich wyborów prezydenckich.