Mahmud Mansur i Morel Malka pobrali się w niedzielne popołudnie w Riszon Lecijon koło Tel Awiwu. Wieczorem żydowscy radykałowie próbowali wtargnąć na wesele, wznosili przy tym okrzyki "Śmierć Arabom" i grozili podpaleniem miejscowości. Policja utworzyła szczelny kordon wokół uczestników uroczystości ślubnej, by uchronić ich przed atakiem kilkusetosobowego tłumu ekstremistów. Sześciu zatrzymano.
Morel Malka urodzona w żydowskiej rodzinie przeszła na wyznanie swojego obecnego męża muzułmanina Mahmuda Mansura. To rzadkie w Izraelu. Radykalne organizacje żydowskie, takie jak grupa Lehawa, która stała za wczorajszymi wydarzeniami, uważają je za zdradę. Rzecznik Lehawy powiedział wręcz, że mieszane małżeństwa są "gorsze od tego, co wyczyniał Adolf Hitler".
Łagodzić próbuje nowy prezydent Reuwen Riwlin. Na swojej stronie na Facebooku złożył życzenia młodej parze. I wyraził oburzenie na działania radykałów, które podważają "podstawę naszej egzystencji w Izraelu", który jest państwem zarówno żydowskim, jak i demokratycznym. Jak podkreślił, państwo młodzi dokonali wyboru, który umożliwia właśnie kraj demokratyczny.
Co ciekawe na niedzielną demonstrację ekstremistów żydowskich w Riszon Lecijon zgodę wydał lokalny sąd. Ściślej kilka godzin przed ślubem odmówił wydania zakazu takiej demonstracji, choć jak się tłumaczył, miała się odbyć we wskazanym przez policję miejscu, a nie w miejscu samego ślubu.
Rodziny państwa młodych spodziewały się problemów, bo wynajęły, jak pisze "Jerusalem Post", kilkunastu ochroniarzy "za dziesiątki tysięcy szekli" (jeden szekel to około 90 groszy).