- O mój Boże, to historia jak z filmu! - powiedziała pielęgniarka, która przekazywała ich synowi Dougowi informację o śmierci mamy. Pięć minut wcześniej Doug otrzymał informację z innego domu starości o śmierci jego taty.

Reklama
Reklama

William Willson poznał swoją przyszłą żonę - opisuje historię portal Kentucky.com - w szkole średniej w Kentucky w 1939 r. On grał w drużynie futbolowej, ona w koszykarskiej. Pobrali się w 1941 r. bez wiedzy rodziców, którzy nie zgadzali się na ślub w tak młodym wieku. Chwilę potem William zaciągnął się do wojska i walczył m.in. w Europie.

Oboje w podeszłym wieku cierpieli na chorobę Alzheimera. Z tego powodu rodzina umieściła ich w domach opieki - jego w męskim, a ją w żeńskim. Ostatni raz małżonkowie widzieli się, choć już się nie rozpoznawali, na święta Bożego Narodzenia. Swemu synowi Lillian Willson powiedziała wówczas w chwili jasności, że "odejdzie, jak Bill odejdzie".

Ich historia poruszyła amerykańskie media. Tekst poświęcił im m.in. tygodnik "Time".