Dotychczas Donald Trump starał się, aby jego czołowi doradcy z Białego Domu nie zeznawali w sprawie, która ma związek z naciskami jakich Trump miał dopuścić się wobec Ukrainy. Demokraci zarzucają Trumpowi, że ten uzależniał wypłacenie pomocy wojskowej dla Ukrainy w zamian za wszczęcie przez tamtejszą prokuraturę śledztwa ws. Joe Bidena i Huntera Bidena, w związku z interesami tego ostatniego na Ukrainie.
Decyzja sędziego może oznaczać również, że Demokraci spróbują ponownie zmusić do złożenia zeznań przed komisjami Izby Reprezentantów m.in. byłego doradcę ds. bezpieczeństwa Narodowego, Johna Boltona.
Sędzia Ketanji Brown Jackson w orzeczeniu wydanym po pozwie złożonym przez komisję ds. sądownictwa Izby Reprezentantów stwierdził, że nawet najbliżsi doradcy prezydenta, którzy zostaną wezwani do złożenia zeznań przez Kongres, "nie mogą zignorować toczącego się przed Izbą Reprezentantów procesu na polecenie prezydenta lub kogokolwiek innego".
McGahn był jednym z najważniejszych świadków w czasie prowadzenia postępowania przez zespół kierowany przez specjalnego prokuratora, Roberta Muellera, który zajmował się m.in. sprawą domniemanej zmowy z Rosją, w jakiej mieli działać członkowie sztabu wyborczego Donalda Trumpa (zespół Muellera nie znalazł na to dowodów). Kongresmeni chcą pytać McGahna czy Trump nie dopuszczał się w przeszłości prób obstrukcji wobec wymiaru sprawiedliwości.
Biały Dom odwoła się od orzeczenia ws. McGahna. Do czasu rozstrzygnięcia apelacji Departament Sprawiedliwości chce zawiesić wyegzekwowanie orzeczenia.