32 tysiące złotych - tyle co roku miasto, a dokładniej Zakład Usług Komunalnych i Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych wydaje na deratyzację. Ta przeprowadzana jest dwa razy do roku. Inaczej wygląda kwestia deratyzacji w prywatnych budynkach, która spoczywa na właścicielach posesji. Miasto zapewnia, że z gryzoniami walczy, jednak mieszkańcy alarmują, że to nie wystarcza - pisze Onet.pl.
Sygnały o coraz większej liczbie gryzoni pojawiają się z różnych części Szczecina. Najgorzej sytuacja wygląda na Niebuszewie oraz na reprezentacyjnym osiedlu miasta - Starym Mieście, gdzie znajduje się kilkadziesiąt restauracji.
Kwota potrzebna na deratyzację na wskazanych ulicach Podzamcza to około 1000 zł. W przypadku zebrania większej sumy rozszerzymy teren deratyzacji o kolejne ulice Podzamcza.
Każdy wspierający, zarówno firmy, jak i osoby fizyczne, otrzyma od nas podziękowania za pomoc na oficjalnym profilu Rady Osiedla Stare Miasto. - Nie chcemy tych gryzoni w takim miejscu. Urząd odmówił nam pomocy w tym zakresie - piszą osiedlowi radni i apelują o wpłaty na portalu zrzutka.pl. Cel? Pozbycie się szczurów. - Po przeprowadzonej deratyzacji nie będziemy musieli się wstydzić, że między nogami turystów lub stolikami w restauracyjnych ogródkach biegają szczury - dodają.
- Ponieważ miasto umywa ręce i nie chce podjąć się deratyzacji, twierdząc, że wykonują swoją pracę i przeprowadzają deratyzację dwa razy do roku, postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce - mówi Przemysław Słowik, jeden z inicjatorów akcji sprzątania Podzamcza. - Liczymy na to, że po raz kolejny pokażemy wspólnymi siłami, jak dbać o nasze miasto - dodaje.