Adamowicz został zaatakowany 13 stycznia ok. godziny 20 w czasie finału WOŚP w Gdańsku. Zabójca, 27-letni Stefan W. zadał mu kilka ciosów nożem, a następnie ze sceny wykrzyczał, że "siedział niewinnie w więzieniu" i że "PO go torturowała", dlatego też - jak dodał - "zginął Adamowicz". Prezydent Gdańska zmarł w wyniku wstrząsu krwotocznego w szpitalu, 14 stycznia.
Antonia Adamowicz dziękowała ojcu za "wieczorne spacery i za to, że nauczył ją miłości do książek, historii, ciekawości świata". - Za to, ze zawsze miałeś czas wytłumaczyć mi sprawy, których nie rozumiałam - dodała.
- Dziękuję ci za nasze wspólne, długie rozmowy, za czas, którego nie miałeś wiele, a który cały dawałeś mi i mojej siostrzyczce - podkreślała.
- Dziękuję ci za nasz ostatni wspólny urlop, inny niż wszystkie, który spędziliśmy dwa tygodnie sami. Tylko ty i my. Cała rodzina. Dziękuję ci za nasze ostatnie rozmowy w których przedyskutowaliśmy moje plany na przyszłość. Zrobię wszystko, aby je zrealizować - mówiła łamiącym się głosem córka zamordowanego prezydenta Gdańska.