Chanchal Lahiri miał uwolnić się z łańcuchów i dopłynąć w bezpieczne miejsce. Policja została poinformowana o zdarzeniu przez widzów, którzy w niedzielę oglądali pokaz.
Magik został opuszczony do rzeki. Widzowie oglądali go z pokładu drugiej łodzi. Kilka osób zebrało się również nad brzegiem rzeki i na pobliskim moście.
Policja i zespół nurków przeczesali okoliczny teren w niedzielę wieczorem, ale nie udało im się znaleźć magika. Jeden z funkcjonariuszy powiedział w rozmowie z "Hindustan Times", że dopóki nie zostanie odnalezione ciało, nie można stwierdzić, że Lahiri nie żyje.
Z magikiem tuż przed pokazem rozmawiał fotograf z lokalnej gazety. Spytał mężczyznę, czemu ryzykuje życie dla magii. - Uśmiechnął się i powiedział: Jeśli zrobię to dobrze, będzie to magia. Jeśli się pomylę, będzie tragicznie - relacjonuje. Lahiri tłumaczył również, że chce w ten sposób "ożywić zainteresowanie magią".
Magik już wcześniej próbował podobnych wyzwań. 20 lat temu został opuszczony do rzeki w szklanej skrzynki. Udało mu się wydostać.