„Przedmiot aukcji jest zadbany, dobrze wygląda publicznie, wymowa względna” – czytamy jedno z ogłoszeń w serwisie Allegro. Dotyczy ono... prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego użytkownik o pseudonimie Anebia chciał sprzedać w pakiecie z premierem.
Chętnych było kilkunastu, największa proponowana kwota to 10 300 zł. Sprzedający dostał około 400 e-maili z poparciem takiego żartu. Jego aukcję w ciągu dwunastu godzin obejrzało 35 tys. osób, gdy np. ofertę sprzedaży telefonu komórkowego w ciągu dwóch tygodni zobaczyło 361 internautów.
Podobnych, absurdalnych, ogłoszeń jest więcej. Na Allegro wystawione było na przykład powietrze z okolic Krynicy Górskiej. „Nowe, nigdy niewdychane” – zachwalał Blackhawk56. Inny sprzedawca oferował na aukcji... siebie jako syna, tłumacząc: „potrzebuję podpis pod moją uwagą, którą dzisiaj zarobiłem na j. polskim”. By uwiarygodnić transakcję, zamieścił w sieci zdjęcie zeszytu z uwagą.
– Generalnie takie oferty są usuwane. Jednak każdą sprawę rozpatrujemy indywidualnie. Jeśli ktoś chce sobie kupić rolkę papieru z autografem innej osoby, a taka aukcja była, oczywiście nie możemy mu tego zabronić. Inaczej sprawa wygląda, gdy np. ktoś wystawia na aukcji kolegę bądź koleżankę. Takie oferty są usuwane od razu – tłumaczy rzecznik Allegro Bartosz Szambelan.
Podobne sytuacje zdarzają się w innym internetowym serwisie aukcyjnym, eBay.