Grupa ekspertów australijskiego rządu opracowała raport na temat skutków trwającej w tym kraju od siedmiu lat suszy. Z raportu wynika, że najbardziej z powodu braku opadów cierpią rodziny rolników. Tysiące z nich nie jest w stanie spłacić zaciągniętych kredytów. Wielu wpadło w depresję. Jest coraz więcej samobójstw.
– Musimy przestać mówić o suszy – na taki pomysł poprawy losu farmerów wpadli więc rządowi eksperci. – To słowo kojarzy się negatywnie. Potrzebujemy bardziej pozytywnego podejścia do problemu braku opadów. Lepiej używać słowa „suchość” – przekonują. Według nich brak deszczu zniszczył życie społeczne na wsi i w małych miasteczkach. – Ludzie są strasznie przygnębieni. Nie biorą udziału w życiu społecznym. Opuszczają farmy, co prowadzi do rozpadu wielu rodzin. Nie mówmy więc w ich obecności o suszy. To nic nie kosztuje, a może pomóc tym ludziom stanąć na nogach – twierdzą. Zwłaszcza że meteorolodzy przewidują, że deszczu będzie brakować jeszcze co najmniej dwa lata.
[srodtytul]Otyli nie lubią słowa „otyły” [/srodtytul]
Nie tylko Australijczycy starają się unikać słów mogących się niektórym obywatelom kojarzyć negatywnie. W sierpniu brytyjskie Ministerstwo Zdrowia zakazało urzędnikom używania słowa „otyły” w pismach skierowanych do rodziców dzieci z nadwagą. Zdaniem ministerstwa wpędza to zarówno dzieci, jak i ich rodziców w depresję, zamiast skłonić ich do rozpoczęcia diety. – Badania wykazały, że ludzie otyli nie lubią słyszeć, że są otyli. Zamykają się w sobie, a my chcemy, by wzięli udział w rządowym programie zdrowego odżywiania – twierdzi dyrektor oddziału zdrowia i zdrowego odżywiania w ministerstwie dr Will Cavendish. Teraz urzędnicy zamiast „otyły” piszą „z nadwagą”.
Zdaniem dyrektora Brytyjskiego Forum Otyłości to „kompletny idiotyzm”. – Ludziom trzeba mówić prawdę. Jak są grubi, to są grubi. Tu chodzi o poprawność polityczną, a nie dobro dzieci i rodziców – uważa Tam Fry.