Jedenastoosobowa grupa młodych rowerzystów z Tyńca od kilkunastu dni podróżuje na zachodni kraniec Europy. Zanim dotrą na przylądek Roca w Portugalii, pokonają ponad 4500 kilometrów. Wszystko pod nazwą Tyniecka Grupa Rowerowa. Młodzi ludzie z podkrakowskich miejscowości nie tylko spełniają swoje marzenie i promują opactwo w Tyńcu, lecz także zbierają pieniądze dla chorej dziewczynki. Takich inicjatyw mających połączyć szczytny cel z odkrywaniem świata jest z roku na rok w Polsce coraz więcej.
- Tyniecka Grupa Rowerowa powstała kilka lat temu, skupiając młodych ludzi działających w duszpasterstwie przy opactwie - opowiada Antoni Janik, jeden z jej uczestników. - Pewnego dnia narodził się pomysł, by zamiast pociągiem lub autobusem na rekolekcje jeździć rowerem. Jak już ruszyliśmy, tak jeździmy do dziś - śmieje się.
Na kraniec Europy
Młodzi ludzie wpadli na pomysł, by na rowerze zdobyć cztery krańce Europy. - W ubiegłym roku udało nam się dotrzeć na dwóch kółkach na grecką wyspę Galvados, czyli najdalej na południe wysunięte miejsce w Europie. W tym postanowiliśmy ruszyć na Zachód - mówi Janik.
Kiedy rozmawiamy, rowerzyści są już we Francji, ok. 150 kilometrów od Lourdes. - Jak wszystko dobrze pójdzie, na przylądek Roca dotrzemy między 20 a 25 września - dodaje.
W kolejnych latach planują wyprawę na norweski przylądek Nordkapp oraz niezdobyty do tej pory przez nikogo na rowerze wschodni kraniec kontynentu - ujście rzeki Bajdaraty w Zatoce Bajdarackiej.
- Szlaki naszej wyprawy w sumie przebiegać będą przez 16 państw. Czeka nas do przejechania ok. 19 000 kilometrów - opowiada Janik.