Reklama

Wielu bezrobotnych potrzebuje pomocy psychologa

Co trzecia osoba zarejestrowana w urzędzie pracy potrzebuje pomocy psychologicznej lub socjalnej.

Publikacja: 20.11.2014 01:00

Wielu bezrobotnych potrzebuje pomocy psychologa

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Dzięki wprowadzonej w maju tego roku reformie urzędów pracy dowiedzieliśmy się, jak wygląda obraz naszego bezrobocia. Okazuje się, że ok. 600 tys. zarejestrowanych w urzędach pracy potrzebuje nie ich pomocy, ale socjalnego i psychologicznego wsparcia w podjęciu aktywności. Wielu z nich nie jest też zainteresowanych podjęciem zatrudnienia. Takie wnioski przynosi pierwsze podsumowanie reformy sporządzone przez resort pracy, do którego dotarła „Rzeczpospolita".

Ponury profil

Z 1,5 mln osób zarejestrowanych w urzędach pracy i poddanych już tzw. profilowaniu – profil I oznacza, że bezrobotny poradzi sobie niemal samodzielnie, II – musi otrzymać solidną pomoc, ale wróci na rynek, III – bardziej potrzebuje integracji ze społeczeństwem niż aktywizacji – ostatni otrzymało aż 356,9 tys. osób. To 27,7 proc. bezrobotnych. Niewielu otrzymało optymistyczny profil I – jest ich zaledwie 90,6 tys. Najwięcej w urzędach pracy jest tych, którzy zostali zakwalifikowani do grupy II – 1,05 mln.

– Nie zaskoczyły mnie te wyniki. Nie od dziś wiadomo, że wielu bezrobotnych to osoby, które nie chcą pracować, pracują na czarno albo bardziej potrzebują specjalistycznej pomocy, która pomoże im uporać się z depresją czy nerwicą, niż doradcy zawodowego z ofertą – komentuje Kordian Kolbiarz, dyrektor urzędu pracy w Nysie. Tamtejszy urząd na własną rękę prowadził tzw. eksperyment nyski (opisywaliśmy go w „Rzeczpospolitej"), proponując bezrobotnym podjęcie robót publicznych. Co trzeci z nich nie był tym zainteresowany. – Dzięki profilowaniu wiemy, jakie narzędzia stosować wobec poszczególnych osób – chwali rządowe rozwiązania Kolbiarz.

Podobne uważa Renata Sulewska, wicedyrektor urzędu pracy w Piszu, gdzie bezrobocie sięga 30 proc. – Profilowanie pomaga nam adresować odpowiednią pomoc do odpowiednich osób – mówi.

Także Małgorzata Perlicjan, wicedyrektor urzędu pracy w Obornikach, uważa, że nadawanie profili pomaga i urzędom, i bezrobotnym. – Zarzuty, że to wyłącznie komputer nadaje profil, są nietrafione. Zawsze ostatecznie decyduje o tym doradca – dodaje Perlicjan.

Reklama
Reklama

Na jałowym biegu

Reforma potwierdza to, o czym mówiło się w Polsce od dawna – urzędy pracy często zajmują się nie tym, co potrzeba. Nie skutecznym poszukiwaniem zatrudnienia, ale m.in. biurokracją. Nie są też traktowane jako miejsca, gdzie można zaleźć pracę. Potwierdza się też inna niewygodna prawda – wielu bezrobotnych nie powinno tkwić w rejestrach. Choć z drugiej strony trzeba pamiętać, że istnieje ok. 0,5 mln tzw. zniechęconych, którzy nawet się w nich nie rejestrują, bo nie wierzą, że urząd im pomoże.

– Zmiany służą porządkowaniu rynku. Urzędy mają szukać pracy, a osoby, które nie są gotowe na jej podjęcie, powinny trafić najpierw do psychologów czy pracowników socjalnych – mówi nam Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej, autor reformy.

Chwali się też, że działają inne obowiązujące od maja rozwiązania, m.in.: bon stażowy, pożyczki na biznes, system motywacyjny adresowany do urzędników, by aktywnie szukali pracy, czy zlecanie prywatnym agencjom aktywizacji bezrobotnych. Męcina mówi wręcz o przełomie. Od nowego roku zaczną działać w Polsce równolegle publiczne i prywatne służby zatrudnienia.

I faktycznie liczby potwierdzają jego optymizm. Od 27 maja do 31 sierpnia urzędy pracy nawiązały współpracę z 18,6 tys. nowych pracodawców, co przełożyło się na 28,2 tys. nowych ofert pracy. To jedna z informacji zawartych w sprawozdaniu o działaniu wprowadzonej reformy.

Męcina zapowiada, że urzędy pracy od nowego roku zaczną być wynagradzane za efektywność ich pracy. Do tej pory otrzymują pieniądze głównie za to, ile osób jest tam zarejestrowanych. Nic zatem dziwnego, że nie mają motywacji, by wykreślać je z ewidencji. – Nowe przepisy motywują urzędy do działania – zgadza się Kordian Kolbiarz.

Tysiące bonów

Od wprowadzenia zmian minęło mało czasu, ale już cieszą się zainteresowaniem. Świadczy o tym m.in. popularność rozwiązań adresowanych do młodych osób. Od maja mogą otrzymać bon szkoleniowy, stażowy, zatrudnieniowy, na zasiedlenie. Największą popularnością cieszy się ten drugi. Do końca września bezrobotni do 30. roku życia złożyli 11,5 tys. wniosków o tę formę wsparcia, z czego 9,3 tys. rozpatrzono pozytywnie. Novum polega na tym, że to nie urząd pracy szuka bezrobotnemu pracy, ale ten ostatni musi na własną rękę znaleźć pracodawcę, który przyjmie go na półroczny staż. Otrzymuje bon wtedy, gdy pracodawca zadeklaruje, że po odbyciu stażu zatrudni go na kolejne pół roku. Wtedy urząd pracy wypłaca firmie 1500 zł miesięcznie. Jak jest z pozostałymi bonami? Z bonu na zatrudnienie korzysta obecnie 1,4 tys. osób, a na zasiedlenie – 0,9 tys.

Reklama
Reklama

Urzędy od maja przyznają też firmom przez okres roku do dwóch dofinansowanie do pensji za zatrudnionego bezrobotnego, który jednocześnie ukończył co najmniej 50 lat. Do tej pory rozpatrzono 1,1 tys. wniosków, z czego 89,2 proc. pozytywnie. Ustawa umożliwiła także stworzenie Krajowego Funduszu Szkoleniowego (KFS) ze środków Funduszu Pracy z przeznaczeniem na finansowanie kształcenia i szkolenia pracowników. Po wejściu w życie nowych przepisów wniosków o przyznanie środków z tego funduszu złożyło 505 pracodawców. Wsparciem KFS objęte zostały 1692 osoby, z tego 47 pracodawców oraz 1645 pracowników.

Kolejną dużą zmianą, jaką wprowadza reforma, jest możliwość zlecania prywatnym firmom zadań aktywizujących tzw. trudnych bezrobotnych (np. takich, którzy długo pozostają bez pracy). Jak tłumaczy Męcina, obecnie są już wybierane w każdym województwie tego rodzaju podmioty, a trafi do nich od przyszłego roku ok. 20 tys. bezrobotnych. Minister wskazuje, że będzie to rozwiązanie rewolucyjne, bo w kraju będą funkcjonować nie tylko publiczne, ale także prywatne podmioty zajmujące się za publiczne pieniądze aktywizacją osób bez pracy.

– Urzędy pracy przetrwają i udowodnią swoją użyteczność wtedy, gdy będą efektywnie poszukiwać zatrudnienia, wręcz konkurując z podmiotami prywatnymi. Ich przyszłością jest podniesienie jakości pośrednictwa pracy. W codziennej muszą być szybkie i sprawne – mówi Kordian Kolbiarz, który bardzo pozytywnie ocenia rządowe zmiany.

Mniej entuzjastyczna jest Małgorzata Perlicjan. – Jest za mało czasu, by mówić o korzyściach i oceniać reformę w całości – mówi.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama