Transport, ochrona mienia, służba zdrowia - pracownicy tych branż zyskają na przesunięciu czasu na zimowy bo więcej zarobią.
W najbliższą niedzielę musimy przesunąć wskazówki zegara z godziny 3. na 2. Pracownicy spędzą tej nocy w pracy godzinę dłużej niż obowiązująca norma czasu pracy. Za ten dodatkowy czas pracy przysługuje im dodatkowy czas wolny udzielony w danym okresie rozliczeniowym, a jeśli to nie jest możliwe, wynagrodzenie za pracę w nadgodzinach wraz z dodatkiem - wskazuje Grupa Gumułka.
- Wysokość dodatku, w zależności od okoliczności wyniesie 50 proc. lub 100 proc. wynagrodzenia. 100 proc. dodatku do wynagrodzenia przysługuje, jeżeli praca w godzinach nadliczbowych przypadła w nocy, niedziele lub święta, ale tylko te, które nie są dla pracownikami dniami pracy. W każdej innej okoliczności pracownikowi należy wypłacić dodatek w wysokości proc. Należy pamiętać także o wypłacie dodatku za pracę w porze nocnej w wysokości 20 proc. stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia. W październiku 2015 r. dodatek ten wynosi 1,99 zł za każdą godzinę – wyjaśnia Barbara Nieszporek z Działu Rachunkowości Grupy Gumułka.
Na przykład w transporcie kolejowym pociągi, które są na trasie od godziny 2.00 muszą wydłużyć postój o co najmniej godzinę na najbliższej stacji. Podobnie w przypadku szpitali, gdzie wydłużenie czasu pracy personelu nie będzie wiązało się z dodatkowymi wpływami z tytułu świadczenia usług medycznych. Pracodawcom tych branż zwiększą się koszty.
- To właśnie świadczenia dla pracowników powodują, że zmiana czasu z letniego na zimowy ma na gospodarkę wpływ neutralny, a nawet negatywny – uważa Roman Nowak, starszy analityk w Grupie Gumułka. - To, czy wydłużenie czasu pracy pokryje zwiększone koszty osobowe, będzie zależało głównie od poziomu marży uzyskiwanej na sprzedaży wytworzonych produktów. W przypadku podmiotów działających na niskich marżach, w których koszty wynagrodzeń stanowią znaczącą część kosztów wytworzenia, końcowy rezultat tej operacji może być nawet ujemny – uważa analityk.