Reklama

Dlaczego nie pomogli dziecku, które przeżyło aborcję? Jest śledztwo

Stołeczna prokuratura zbada okoliczności śmierci dziecka, które przeżyło aborcję, ale zmarło godzinę po nieudanym zabiegu, bo nie udzielono mu pomocy.

Publikacja: 10.03.2016 11:12

Szpital Św. Rodziny w Warszawie

Szpital Św. Rodziny w Warszawie

Foto: Wikipedia

- Wszczęliśmy postępowanie z art. 160 par. 1 kodeksu karnego czyli narażania człowieka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia przez osoby zobowiązane do udzielenia opieki – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Dziekański z warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

Zawiadomienie w tej sprawie, tak jak wcześniej zapowiedział, złożył ks. Ryszard Halwa z Fundacji SOS Obrony Poczętego Życia. – W pierwszej kolejności zabezpieczona zostanie dokumentacja medyczna – mówi prok. Dziekański. - Po jej uzyskaniu referent będzie podejmował decyzje, co dalej robić - dodaje śledczy.

Informacja o nieudanej aborcji i zabójstwie dziecka pojawiła się wczoraj na prawicowych portalach.

Według telewizji Republika w nocy z niedzieli na poniedziałek w Szpitalu Specjalistyczny im. Świętej Rodziny w Warszawie przeprowadzono aborcję u kobiety w 24. tygodniu życia. Prawdopodobną jej przyczyną miało być stwierdzenie zespołu Downa u dziecka.

Kobieta była w lecznicy od piątku. Najpierw podano jej pigułkę wczesnoporonną, ale nie wywołała ona porodu, więc zdecydowano się na mechaniczne przerwanie ciąży.

Reklama
Reklama

Jednak dziecko przeżyło ten zabieg i zaczęło płakać. - Lekarze i personel medyczny, którzy byli zaangażowani w całą akcję "podjęli decyzję o niepodjęciu najmniejszych działań medycznych". To znaczy, że ten szpital, gdzie ratuje się życie, nie pomógł – mówił Tomasz Terlikowski, naczelny stacji.

Rzeczniczka szpitala tłumaczyła, że pacjentka zgłosiła się do lecznicy w 24. tygodniu ciąży z pełną dokumentacją medyczną. Ona oraz przesłanki medyczne wskazywały na podstawę do zakończenia ciąży zgodnie z przepisami.

- Przepisy ustawy dokładnie opisują warunki przerywania ciąży. Szpital nie boi się zgłoszenia do prokuratury i jest w pełni odpowiedzialności za swoje działania – podkreśliła pani rzecznik.

Zachowanie personelu szpitala oburzyło wielu obrońców życia. – Według mnie sprawa, która wydarzyła się w tym szpitalu nie licuje z nazwą szpitala „Świętej Rodziny". Powinno się odebrać tę nazwę – stwierdził ks. Ryszard Halwa w rozmowie z portalem prawy.pl.

Podkreślił, że często "feministki są wrażliwe wobec krzyku psa, i trzeba być wrażliwym na cierpienie zwierzęcia, ale one nie są wrażliwe wobec krzyku dziecka, które jest zabijane, a tym bardziej w tym przypadku, kiedy to nie był „niemy krzyk", tylko głośny płacz dziecka umierającego w potwornych bólach – dodał.

Jego zdaniem "dziecko powinno mieć zagwarantowaną pomoc, ulgę w cierpieniu, a przecież musieli być obok lekarz i położna, którzy dokonywali tego bestialskiego czynu, jakim jest skazanie dziecka na powolną śmierć w męczarniach – zaznaczył ks. Halwa.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy wątpią w wiarygodność USA jako sojusznika
Społeczeństwo
Prezes OTOZ Animals: To błąd Jarosława Kaczyńskiego, jego wyborcy przecież też lubią psy
Społeczeństwo
Rząd wyprowadza Ukraińców z pensjonatów. Polska zmniejsza wsparcie dla uchodźców
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Społeczeństwo
Czy zakazać obrzezania u chłopców? Przewiduje to petycja, którą zajmie się Sejm
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama