Amerykanin David Barnes twierdzi, że jego dziewczyna, Polka, została zatrzymana podczas świąt Bożego Narodzenia. „Dzwoniłem wszędzie, nawet do Białego Domu, ale nie dostałem ani odpowiedzi, ani pomocy, podczas gdy ona siedziała w więzieniu i była traktowana jak zwierzę” – pisze na stronie „New America Media”, która przedrukowała najnowszy artykuł polonijnego „Nowego Dziennika” o dyskryminacji Polaków.

Barnes twierdzi, że kupił dziewczynie bilet za tysiąc dolarów, który przepadł. „Zrujnowali nam święta. Jestem rozczarowany moim krajem” – pisze.

Wcześniej na amerykańskich lotniskach urzędnicy imigracyjni zatrzymali kilkanaście Polek. Wszystkie skarżyły się na niehumanitarne traktowanie, mówiąc m.in. o zakuwaniu w kajdanki. – W listopadzie niemal z każdego samolotu z Polski była zawracana jedna osoba. Podobnie było w pierwszej połowie grudnia. Od 20 do 28 grudnia urzędnicy imigracyjni w Nowym Jorku zatrzymali cztery osoby – mówi „Rz” konsul z Nowego Jorku Piotr Janicki. Trudno stwierdzić, czy to wynik interwencji polskich władz, czy też większej ostrożności Polaków. Wiadomo jednak, że 18 grudnia o traktowaniu Polaków przedstawiciele MSZ rozmawiali z konsulem generalnym USA w Warszawie. – To bulwersujące przypadki. Liczymy, że strona amerykańska dołoży wszelkich starań, żeby je wyeliminować – powiedział „Rz” rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.

Amerykanie twierdzą, że nie wpuszczają na swoje terytorium osób, które kiedyś nielegalnie przedłużyły sobie pobyt w USA. A teraz – ubiegając się o wizę – bardzo często kłamią, że nigdy w USA nie były. Często konsul nie jest jednak w stanie tego stwierdzić, bo Amerykanie nie mają jednolitej bazy danych. Ta, którą posiadają urzędnicy na lotniskach w Nowym Jorku czy Waszyngtonie, jest znacznie większa. – Konsul zwrócił uwagę, iż udzielenie wizy ma tylko charakter promesy, a nie gwarancji wjazdu na terytorium USA. Ostateczną decyzję podejmują urzędnicy imigracyjni na lotnisku – mówi Paszkowski.

Jak się dowiedzieliśmy, przypadkami dwóch starszych kobiet, które zakute w kajdanki przetransportowano do aresztu (co szeroko opisały polskie media), był bardzo zbulwersowany ambasador USA w Polsce.