Integracja imigrantów to temat dobrze znany Francuzom. Wokół tej kwestii kręciła się kampania prezydencka Nicolasa Sarkozy’ego w 2007 roku. Wówczas proponował on ograniczenie liczby imigrantów. Teraz, tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, temat powrócił. Tym razem prezydent Francji ma jednak ambitniejsze plany: chce integrować cudzoziemców za pomocą obowiązkowych lekcji patriotyzmu.
W poniedziałek zlecił ministrowi imigracji i integracji Ericowi Bessonowi refleksję na temat tożsamości narodowej. „Możemy być dumni z tego, że rozpoczęliśmy debatę na temat naszych wartości. Musimy ją kontynuować, by móc dokładnie określić, co to znaczy być Francuzem” – napisał Sarkozy w liście do swego ministra. We wtorek Besson przedstawił pierwsze propozycje patriotycznego wychowanie imigrantów: obowiązkowa nauka hymnu narodowego, szacunku dla flagi i innych symboli narodowych, wychowanie obywatelskie oraz nauka wartości laickich. Na razie cudzoziemcy chcący przybyć do Francji muszą zdać tylko test językowy.
– Patriotyzm nie jest czymś przestarzałym, śmiesznym. Wręcz przeciwnie. Flaga narodowa to symbol pokoleń, które walczyły o naszą wolność – powiedział Besson dziennikarzom. Według niego jest bardzo ważne, by każdy cudzoziemiec, który przybywa do Francji, rozumiał słowa hymnu. – To proste. Każdy powinien je znać – uważa minister.
W lipcu podczas spotkania komitetu rządowego ds. integracji ma powstać plan działania, na podstawie którego propozycje te mają zostać zrealizowane. Być może już na jesieni każdy przybywający do Francji imigrant będzie musiał się uczyć francuskiego hymnu na pamięć. Nie wszystkim się to podoba. Zdaniem Wysokiej Rady ds. Integracji (HCI) tego typu działania tworzą wrażenie, że imigranci są zagrożeniem dla tożsamości narodowej. „Upowszechnianie wartości nie dotyczy wyłącznie cudzoziemców” – napisała rada w swym kwietniowym raporcie. „Podczas meczu Francja – Tunezja w październiku 2008 roku to młodzi Francuzi wygwizdali hymn, nie imigranci” – pisze HCI.
Zdaniem politologa Jeana Petaux z Uniwersytetu w Bordeaux pomysły Sarkozy’ego to czysty populizm. – Temat ochrony tożsamości narodowej należy do skrajnej prawicy. W 2007 roku podczas kampanii prezydenckiej Sarkozy odebrał głosy Le Penowi, obiecując ograniczenie imigracji. Teraz wrócił do tego, bo za chwilę odbędą się wybory do PE i znowu potrzebne są mu głosy nacjonalistów – ocenia w rozmowie z „Rz”. Według niego kryzys gospodarzy osłabił popularność rządu. – Ten temat na ogół wraca, kiedy trzeba odwrócić uwagę od czegoś innego – śmieje się politolog. Według niego to nie flaga, bagietka i hymn spowodują, że cudzoziemiec będzie się czuł Francuzem. – Wielu Francuzów ma w nosie patriotyzm, czego więc możemy się spodziewać po imigrantach – ironizuje.