Posłanka Joanna Mucha (PO) w roli kobiety "nieuznającej słabości" okazała się medialnym hitem: w wojskowych spodniach, szarej obcisłej koszulce bez rękawów, z bronią w ręku i upiętymi, zwisającymi luźno z boku włosami. Niczym komputerowa Lara Croft albo bardzo kobieca wersja Rambo. Zdjęciom, które pokazał "Wprost Light", towarzyszył wywiad. Choć ciekawy, nikogo specjalnie nie zainteresował. W przeciwieństwie do jej ubioru.
– Czy chodzi pani tak na co dzień?
– Oczywiście, że nie. Ale pomysł z mundurem był mój, przez lata trenowałam karate i posługiwałam się nunchaku – odpowiada.
[srodtytul]Plusy ujemne mundurków[/srodtytul]
Mucha dodaje, że w tym mundurze nie czuła się bardziej przebrana niż w kostiumach, w których czasami musi przychodzić do Sejmu. Zazwyczaj jednak zjawia się w spodniach, marynarce i T-shircie. – Ostatnio zaczęłam się przebierać w sukienki – dodaje.