„Jeśli czujesz, że cię izoluje, to cię maltretuje. Jeśli czujesz, że cię poniża, to cię maltretuje. Jeśli ci grozi, to cię maltretuje i posunie się dalej. Nie przeocz tych sygnałów. Wybierz życie" – apelują autorzy najnowszej kampanii resortu równości zaprezentowanej w zeszłym tygodniu w mediach. Lucia, Ester i Clementina jej nie śledziły albo zlekceważyły sygnały.
47-letnia Lucia wybierała się w sobotę wieczorem z koleżankami do Sewilli. Na stacji kolejowej w Lora del Rio (Andaluzja) zobaczyła swojego byłego partnera. Próbowała uciec, ale złapał ją i dźgał nożem, aż przestała oddychać. Na jej ciele odkryto 20 ran. To była zbrodnia z premedytacją: morderca śledził ofiarę, a wcześniej przechwalał się, że z nią skończy.
38-letnia Clementina zginęła w niedzielę, też od ciosów noża. Zabił ją mąż. Sam trafił do szpitala na Teneryfie (Wyspy Kanaryjskie) z ranami ciętymi klatki piersiowej i brzucha. Próbował się zabić, ale – jak komentują hiszpańskie media – „bez większego przekonania", bo ranił się niegroźnie, a potem sam wezwał pogotowie. Również w niedzielę Gwardia Cywilna zatrzymała w Vinaros (Walencja) mężczyznę, którego żona Ester wyszła z domu i nie wróciła. Jej ciało znaleziono w mieście Amposta (Katalonia).
Tylko jedna z tych trzech kobiet alarmowała wcześniej stróżów prawa, że czuje się zagrożona. Lucia Montes zgłosiła się w lipcu na posterunek Gwardii Cywilnej, ale nie chciała ochrony. Ponieważ nie potwierdziła donosu, potraktowano to jako wycofanie zgłoszenia i sprawę zamknięto.
Od początku roku z rąk obecnych lub byłych mężów, narzeczonych i konkubentów zginęły 44 Hiszpanki. 28 z nich miało ponad 40 lat. Tylko osiem prosiło wcześniej o ochronę. Mimo wojny, jaką socjalistyczny rząd José Zapatero wydał seksistowskiej przemocy, i mimo środków przeznaczonych na jej zwalczanie problem się pogłębia. W roku 2010 z rąk bliskich mężczyzn zginęły 73 kobiety, o 18 więcej niż rok wcześniej.