Rz: Organizacja Femen walczy z Kościołem katolickim i ograniczeniem wolności słowa za pomocą gołych piersi. Dlaczego w taki sposób?
Jacek Wasilewski:
Ich głos jest słyszalny w momencie, w którym łamane jest tabu. Publiczne obnażanie się jest kluczykiem otwierającym drogę do mediów, by postulaty mogły się przebić do świadomości ludzi. Jest to oczywiście miecz obusieczny: z jednej strony jest głośno o tej organizacji, ale przeciwnicy zwracają uwagę na to, że ludzi bardziej interesują ich piersi niż ich walka. Piersi służą zwróceniu uwagi, a postulaty są do nich doczepiane.
Skąd się bierze fenomen piersi? Przecież ma je połowa ziemskiej populacji...
Kiedyś były łydki i pupy. Lata 80. i 90. to renesans piersi, przejawia się w ten sposób, że wiele kobiet je powiększa. Mniej się mówi o biodrach i mniej się o nie dba, dzisiaj preferujemy węższe biodra niż te mityczne należące do Marilyn Monroe. Mamy modę na piersi głównie dlatego, że fantastycznie odróżniają kobiety od mężczyzn i są fetyszem. Nikt już nie robi sweet foci w pełnym planie, na zbliżeniach piersi wysuwają się na pierwszy plan. Krągłość piersi jest w opozycji do męskiej kanciastości.