Pół tysiąca złotych miesięcznie (6 tys. zł rocznie) na każde dziecko między drugim a szóstym rokiem życia dostaną mieszkańcy Nysy z miejskiego budżetu. Warunek: muszą w tym mieście pracować i rozliczać podatek dochodowy. To kolejna odpowiedź nyskiego samorządu na dramatyczną sytuację demograficzną na Opolszczyźnie.
– Chcemy, by ten specjalny bon edukacyjny wszedł w życie już w 2015 r., a najpóźniej od 2016 r. – mówi „Rzeczpospolitej" Kordian Kolbiarz, nowy burmistrz Nysy.
Ile to będzie kosztować? Burmistrz wylicza, że na terenie gminy rodzi się rocznie ok. 500 dzieci. Dzieci od dwóch do sześciu lat jest ok. 2,5 tys. Ale warunki konieczne do uzyskania bonu spełni 40 proc. rodzin. – To około tysiąca dzieci. Rocznie wydamy 5–6 mln zł. Przy budżecie 150 mln zł nie są to ogromne pieniądze – wyjaśnia Kolbiarz. – To koszt maksymalny, bo liczymy na to, że bon zachęci do tego, by w Nysie rozliczać podatki. A wtedy budżet zyska.
Kolbiarz przyznaje, że pomysł bonu zaczerpnął z propozycji Związku Dużych Rodzin Trzy Plus (ZDR3+). Oficjalnie związek zgłosił go w czerwcu tego roku na zjeździe w Lublinie. Chce, by bon obowiązywał w całej Polsce.
ZDR3+ wskazuje, że system opieki nad małym dzieckiem powinien maksymalnie ułatwiać decyzję o posiadaniu potomstwa. Proponuje zatem, by do pierwszego roku życia dziecka wszyscy rodzice, bez względu na status zawodowy, mieli prawo do rocznego urlopu (macierzyński i rodzicielski).