Informacja o takim zleceniu pojawiła się na profilu Stonogi na jednym z portali społecznościowych. Mężczyzna informuje warszawskich paparazzi, że dobrze zapłaci za zdjęcia Renaty Mazur, rzecznika prasowego praskiej Prokuratury Okręgowej, Borysa Budki, ministra sprawiedliwości oraz Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego.
Na liście Stonogi znalazło się też troje dziennikarzy: Jarosław Kuźniar z TVN24, Wojciech Czuchnowski z Gazety Wyborczej oraz Dorota Kania z Niezależnej.pl. "Panowie wiecie, że płacę najwięcej na mieście. Stawka u mnie jest pięć razy większa niż w Fakcie" – kusi Zbigniew Stonoga.
Okazuje się, że chętni na zrobienie takich zdjęć mogą się znaleźć. – Ten człowiek płaci. I to dobrze. Za kompromitujące zdjęcia Mariusza Sokołowskiego, rzecznika Komendy Głównej Policji, oferował 25 tys. zł – usłyszeliśmy w jednej z agencji fotograficznych, która zatrudnia paparazzi. Dla porównania najniższa stawka jaką oferują tabloidy za zdjęcia polityków to ok. 800 zł.
Mariusz Sokołowski mówi, że nie zauważył, by śledzili go fotografowie. – Nie zauważyłem też, by do tego pana trafiły kompromitujące mnie zdjęcia. Raz było jedno z córką na obiedzie, drugie jak wychodziłem ze stacji. Nagrano samochód, którym przyjechałem, ale to nie ja wówczas prowadziłem – opowiada rzecznik policji.
Sokołowski zdradza, że Stonoga oferował też pieniądze za kompromitujące zdjęcia policjantów w radiowozach, którzy lamią przepisy. – I co? Pojawiły się? Nie – mówi. Dodaje, że w jego przypadku trudno by było zrobić takie zdjęcia, bo, jak podkreślił, żyje zgodnie z zasadami i prawa nie łamie. – A spotykam się tylko z przyjaciółmi, po których wiem czego mogę się spodziewać – dodał.