Rzeczpospolita: Od kilku dni w całej Polsce są problemy z energią, a ograniczenia w dostawie prądu przypominają te z czasów PRL...
Ryszard Marcińczak: Rzeczywiście wtedy zasady działania były podobne – najpierw wyłączano duże zakłady i przedsiębiorstwa przemysłowe, a starano się, żeby prąd był na osiedlach mieszkaniowych, w szpitalach, przedszkolach czy żłobkach. Ale trudności i problemów było więcej niż dzisiaj.
Dlaczego?
Było zdecydowanie mniej linii przesyłowych i mniej elektrowni. Do tego dochodziły jeszcze problemy techniczne np. z kablami, które były produkowane z marnych materiałów i pękały podczas upałów. Ale też wszystkie urządzenia techniczne były wtedy zdecydowanie bardziej zawodne niż dzisiaj.
Obywatele PRL dowiadywali się wcześniej, że światło zgaśnie?
O takich sytuacjach informowały regularne komunikaty radiowe i telewizyjne. Warto jednak dodać, że w latach 80. nie wszyscy mieli problemy z wyłączeniami prądu, bo niektórzy wtedy jeszcze prądu w ogóle nie mieli. Były wsie, które dopiero podłączano do sieci elektrycznej.