Sąd orzekł, że choć strzelanie było nielegalne, to organizatorzy nie są winni uczynienia inwalidą 56-letniego wówczas Andrzeja Kępskiego. Dostali kary w zawieszeniu. Według nich strzelały dzieci, które brały udział w zawodach, ale nie ustalono, kto konkretnie oddał strzał.

Do zdarzenia doszło przed czterema laty w gminie Borzechów, w powiecie lubelskim. Rolnik sadził na swoim polu maliny, gdy nagle poczuł mocny ból pleców i wypadł z traktora.

Blisko kilometr dalej członkowie Ligi Obrony Kraju, na terenie nieczynnego wyrobiska piachu, organizowali zawody strzeleckie. Uczestnicy nie mieli pozwolenia, a miejsce nie było odpowiednio przystosowane. – Kolega przyjechał na podwórko i zaczął krzyczeć, żeby szybko jechać, bo mąż został postrzelony – mówi małżonka poszkodowanego, matka dziewięciorga dzieci.

Skazani wyrokami w zawieszeniu pracują na państwowych posadach, a ofiara nie ma pieniędzy na leczenie, bo nie może zajmować się gospodarstwem. Prokuratura nie ustaliła, z jakiej odległości, a także z jakiej broni strzelano. Do dziś nie wiadomo, kto oddał strzał.

W programie zostanie pokazana symulacja, którą przeprowadziła reporterka. Wynika z niej, że strzał został oddany z 250 metrów – biegli orzekli, że była to mniejsza odległość.