– Po doniesieniach medialnych wdrożyliśmy postępowanie sprawdzające, by ustalić, czy w sprawie szyfranta wywiadu doszło do popełnienia przestępstwa – potwierdził w rozmowie z portalem Tvp.info płk Grzegorz Skrzypek, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie.
Jak ujawnił serwis, wojskowi śledczy prowadzą postępowanie w związku z artykułem 339 kodeksu karnego, czyli dezercji.
Wygląda jednak na to, że na razie ani służby specjalne, ani prokuratura i policja nie wiedzą, co się stało z chorążym Stefanem Zielonką. Wiadomo tylko, że 12 kwietnia wyszedł z domu.
Jak twierdzą w rozmowach z „Rz” eksperci, najbardziej prawdopodobnym powodem zniknięcia szyfranta była jego frustracja w związku z problemami w pracy. Jak mówią jego znajomi, chorąży miał też kłopoty rodzinne.
Minister obrony Bogdan Klich twierdzi, że coraz bardziej prawdopodobna jest hipoteza związana z problemami osobistymi szyfranta. – Zaginięcie chorążego Zielonki nie wpływa ani na bezpieczeństwo Służby Wywiadu Wojskowego, ani tym bardziej na bezpieczeństwo państwa – zapewniał szef MON.