Z informacji, które uzyskaliśmy w Dowództwie Wojsk Obrony Terytorialnej, wynika, że rezerwiści (czyli ci, którzy odbyli w przeszłości służbę wojskową) rozpoczną zajęcia 22 kwietnia, natomiast kandydaci, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z wojskiem, 6 maja. Na 21 maja planowana jest uroczysta przysięga żołnierzy nowej formacji w trzech miastach na wschodzie kraju, w których tworzone są pierwsze brygady WOT: Rzeszowie, Lublinie i Białymstoku.
Szkolenie potrwa 16 dni. Po jego zakończeniu i złożeniu przysięgi żołnierze będą uczestniczyli w kolejnych zajęciach, tym razem weekendowych, przez trzy lata. W ciągu roku zaliczą 30 dni nauki. Sztuki wojennej mają uczyć m.in. byli żołnierze Wojsk Specjalnych, a także amerykańscy instruktorzy. Kandydaci do tej służby mogą podpisywać kontrakty na okres od roku do sześciu lat.
Kilka dni temu pierwsze nominacje oficerskie do Wojsk Obrony Terytorialnej otrzymało 27 podporuczników. Ukończyli oni półroczne studium w Wyższej Szkole Oficerskiej we Wrocławiu. Na tej uczelni kształci się jeszcze 66 przyszłych oficerów WOT.
Antoni Macierewicz twierdzi, że chęć wstąpienia do nowej formacji wyraziło w całym kraju 17 tys. osób. Chociaż ten nowy rodzaj wojsk określany jest przez opozycję „armią Macierewicza", formacja ta cieszy się dość sporą popularnością. Z badań przeprowadzonych na początku marca przez IBRiS dla „Rzeczpospolitej" wynika, że według 58,1 proc. ankietowanych Wojska Obrony Terytorialnej są Polsce potrzebne. Przeciwnego zdania jest 36,1 proc. respondentów.
Zwolennikami powołania tej formacji są głównie osoby młode, od 18 do 24 lat (65 proc. wskazań), oraz do 44. roku życia, czyli ludzie dojrzali. Nowy rodzaj wojska popiera też ponad połowa beneficjentów programu 500+ (53 proc.), a także w większym stopniu mieszkańcy wsi (65 proc.) niż wielkich metropolii (powyżej 500 tys. mieszkańców), gdzie za tworzeniem WOT jest 42 proc. badanych. Na konieczność jej powołania wskazują głównie osoby o poglądach prawicowych, przeważnie wyborcy PiS oraz Kukiz'15.