– Wierzę, że będziemy mogli pomóc prokuraturze zgromadzić dowody, które pozwolą postawić zarzuty osobom odpowiedzialnym za przeciek w sprawie akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa – mówił wczoraj Kamiński, zanim wszedł do prokuratury. Dodał, że według niego opinia publiczna poznała już winnych dzięki słynnej konferencji ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego – Jerzego Engelkinga.
W tajnej kancelarii Prokuratury Okręgowej w Warszawie Kamiński zeznawał jako świadek przez ponad dwie godziny.
Przesłuchanie to efekt listu, jaki szef CBA wysłał do prokuratorów w ubiegłym tygodniu. Zapewniał, że złoży nowe dowody, które pozwolą wskazać winnych przecieku. Dlaczego Kamiński tak późno zdecydował podzielić się wiedzą ze śledczymi? Na to pytanie rzecznik CBA wczoraj nie potrafił „Rz” odpowiedzieć.
Czy rzeczywiście wiedza Kamińskiego pozwoli wskazać winnych? – Szef CBA przekazał pewne nowe okoliczności, które wymagają zweryfikowania – mówi „Rz” Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratury. Wagi zeznań nie chce oceniać.
Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że Kamiński nie przyniósł ze sobą żadnych materialnych dowodów, które mogłyby pomóc śledczym, np. nagrania rozmów Andrzeja Leppera z Ryszardem Krauze, podczas których mogło dojść do przecieku, a o których istnieniu pisały media. Według „Dziennika” stenogram z nagrania tych rozmów nie pojawił się w sprawie przeciekowej, ponieważ nie chciała się nim zająć ABW pod rządami PO. Rzeczniczka ABW temu jednak zaprzecza.