Reklama

Spór o incydent gruziński

Z relacji byłego prezydenta Litwy i dziennikarza wynika, że Lech Kaczyński nie naciskał na pilotów, by zmusić ich do lądowania w Tbilisi w 2008 r.

Aktualizacja: 27.04.2010 08:20 Publikacja: 27.04.2010 02:50

– Nigdy nie widziałam takiego zdarzenia. I tam też do tego nie doszło – mówi była szefowa prezydenckiej Kancelarii Elżbieta Jakubiak (PiS). – Prezydent dokładnie mi relacjonował przebieg lotu do Tbilisi, znam też dokładne relacje innych uczestników.

Chodzi o zdarzenie z 12 sierpnia 2008 r. Lech Kaczyński chciał, by samolot wylądował w stolicy Gruzji. Poleciał jednak do Gandży w Azerbejdżanie – tak ze względów bezpieczeństwa zdecydował pilot.

[wyimek]Według Valdasa Adamkusa Lech Kaczyński chciał tylko wiedzieć, czy będzie transport do Gruzji[/wyimek]

Sprawę przywołała w sobotę „Gazeta Wyborcza” z wyraźną sugestią, że Kaczyński mógł naciskać na pilotów także w czasie tragicznego lotu do Smoleńska.

Publikacja wywołała spór między szefem MON Bogdanem Klichem a eurodeputowanym PiS Adamem Bielanem. Obaj zarzucili sobie kłamstwa. 

Reklama
Reklama

Szef MON w 2008 r., odpowiadając na interpelację posła PiS Przemysława Gosiewskiego, napisał, że dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotniczego, którego samolotami latają najważniejsi politycy, odebrał telefon od Macieja Łopińskiego, szefa gabinetu prezydenta.

Ten przekazał polecenie Lecha Kaczyńskiego. Z dowódcą rozmawiał też sam prezydent. „Dowódca pułku przyjął polecenie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do realizacji” – napisał Bogdan Klich.

Teraz w „Gazecie Wyborczej” zaznaczył jeszcze: – Odmówiłem prezydentowi wykonania jego polecenia (czyli wydania pilotom rozkazu lotu do Tbilisi – red.).

Tymczasem według Bielana to szef MON zaczął realizować prośbę prezydenta: – Po przedstawieniu mu sytuacji Klich wydał polecenie dowództwu Sił Powietrznych, aby wydało rozkaz lądowania w Tbilisi.

Na litewskim portalu Delfi publicysta i były doradca premiera Litwy Ramunas Bogdanas podał relację byłego litewskiego prezydenta Valdasa Adamkusa, który leciał wówczas z prezydentem Kaczyńskim.

Wynika z niej, że według Adamkusa, który był bezpośrednim świadkiem zdarzenia, prezydent nie naciskał na pilota. – Kaczyński zainteresował się tylko, czy będzie transport, którym będzie można dojechać do Gruzji. Otrzymawszy twierdzącą odpowiedź, o nic więcej nie pytał – tak Adamkus miał opowiedzieć Bogdanasowi przebieg zdarzenia.

Reklama
Reklama

– Chcę podkreślić, że wszystko się działo na płycie lotniska w Symferopolu, nie podczas lotu. Nie ma mowy o przeszkadzaniu pilotom w trakcie pracy – zaznacza Bielan.

– W Symferopolu staliśmy prawie trzy godziny. Gdy wystartowaliśmy, powiedziano nam, że była dyskusja, gdzie lądować, ale piloci zdecydowali, że w Gandży. Wszystko się działo na lotnisku – opowiada dziennikarz Michał Karnowski, który leciał wówczas z prezydentem.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama